Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Trela: - Mamy dużo szczęścia

Jaromir Kruk
Krzysztof Trela rozegrał w Kielcach bardzo dobry mecz.
Krzysztof Trela rozegrał w Kielcach bardzo dobry mecz. S. Stachura
Krzysztof Trela występował kiedyś w Koronie, był przymierzany do kieleckiej drużyny także przed tym sezonem.

31-letni pomocnik Krzysztof Trela, wychowanek Błękitnych Kielce, to czołowy zawodnik Stali Stalowa Wola. Niedawno Trela był testowany przez "żółto-czerwonych", lecz trener Włodzimierz Gąsior zrezygnował z jego usług.

Wygrana Stali w sobotnim meczu bez Treli byłaby raczej mało prawdopodobna.
Trela od początku sezonu utrzymuje się w świetnej dyspozycji, o czym przekonał się niedawno Motor Lublin, odczuła też Korona. Wychowanek Błękitnych miał udział właściwie przy wszystkich golach gości. Po meczu nie ukrywał swojej satysfakcji.

Jaromir Kruk: * Mecz z Koroną był dla ciebie jakiś szczególny?

Krzysztof Trela: - Tak jak każdy mecz, choć przyjemność z gry w Kielcach jest wyjątkowa. Oczywiście mam sentyment do tego miasta, do Korony, ale przede wszystkim cieszę się z możliwości występu na tak znakomitym stadionie, na świetnej murawie. Światła, ekstrapubliczność - czego jeszcze można oczekiwać? Wychodzi się na boisko i ochota do gry jest wielka.

* Chciałeś udowodnić trenerowi Gąsiorowi, że się mylił co do twojej osoby?

- Chciałem przejść do Korony, trener mnie sprawdzał, ale zrezygnował ze mnie. Nie robiłem żadnej tragedii, takie jest piłkarskie życie. Wróciłem do Stali po to, by jak najlepiej grać. A tak samo raduję się z punktów zdobytych z Motorem, jak i z Koroną.

* Czy postawa Korony zaskoczyła cię?

- W Koronie zostało kilku doświadczonych, bardzo dobrych zawodników, do tego jest zdolna młodzież. Drużyna z Kielc musi się przestawić na inny styl gry, jaki obowiązuje na zapleczu ekstraklasy. Dla kielczan to dopiero otwarcie sezonu i wydaje mi się, że szybko się pozbierają i dołączą do czołówki.

* Jaki był kluczowy moment meczu z podopiecznymi Włodzimierza Gąsiora?

- Przed przyjazdem do Kielc mówiłem, że remis wziąłbym w ciemno. Przy stanie 2:0 dla Korony nie miałem dobrych myśli, ale nasz zespół wcale się nie podłamał. Dla mnie ważnym momentem była czerwona kartka Bednarka, choć niedługo po niej kielczanie zdobyli drugą bramkę. Najpierw Edi Andradina uderzył z wolnego w poprzeczkę. Gdyby piłka poszła centymetr lub dwa niżej, już byśmy się nie podnieśli. Ale w sporcie nie ma co gdybać. Nas uskrzydliło kontaktowe trafienie. W Koronie pojawiły się wówczas oznaki paniki, nerwowości. Gospodarze odczuwali ubytek sił bardziej niż my.

* Koronę zdemolowaliście stałymi fragmentami gry.

- To nasza mocna strona. Patrząc z perspektywy zielonej murawy, wydawało mi się, że kielczanie kryli strefą przy rogu, po którym padł gol na 2:2. Tak jak mówiłem, jak się strzela kontaktową bramkę w ważnym momencie, dostaje się skrzydeł. Rywal jest wtedy w odmiennym położeniu. Taka jednak jest piłka nożna.

* Po czterech meczach Stal ma dziewięć punktów i jest w czołówce tabeli pierwszej ligi. Tego chyba się nie spodziewałeś?

- Mamy dużo szczęścia, nawet gdy gramy słabiej. Choć z drugiej strony, w Poznaniu graliśmy dobrze, a polegliśmy. W piłce chodzi o strzelanie goli, a my w Kielcach wykazaliśmy się odpowiednią skutecznością. Do udanego startu podchodzimy z dystansem i cel pozostaje niezmienny - utrzymanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie