Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Gęśla: Szkoda, że nie udało się pokonać Stali

Redakcja
Kamil Gęśla przeciwko Stali wystąpił w spotkaniu w Płocku od drugiej połowy.
Kamil Gęśla przeciwko Stali wystąpił w spotkaniu w Płocku od drugiej połowy. M. Radzimowski
Kamil Gęśla bardzo chciał zagrać w meczu w Płocku. I przyczynił się do strzelenia pierwszego gola dla Wisły.

Dla Kamila Gęśli, wychowanka Stali Stalowa Wola, mecz w Płocku był wyjątkowy. Napastnik przed sezonem odszedł z naszego zespołu do Wisły i od drugiej polowy walczył przeciwko swojej macierzystej drużynie. Pokazując, że jednak "Stalówka" ma czego żałować po jego odejściu...

Arkadiusz Kielar: * Dla Ciebie mecz ze Stalą był wyjątkowym przeżyciem, nie żałowałeś, że nie wystąpiłeś w meczu w Płocku od początku?

Kamil Gęśla: - Ja przede wszystkim bardzo chciałem zagrać w tym spotkaniu. I już nie ważne czy od początku czy nie. Dlatego cieszę się, że tak się stało, zagrałem przeciwko moim kolegom ze Stali w drugiej połowie. Szkoda tylko, że nie udało się ich pokonać...

*Ty miałeś swoje zasługi przy pierwszej bramce dla Wisły, to był między innymi "Twój" gol.

-No, bez przesady, ja tylko brałem udział w akcji, po której padła bramka, ale asystę zaliczył Ireneusz Kowalski, a piłkę do siatki skierował Adrian Mierzejewski. Ale cieszę się, że przyczyniłem się do zdobycia przez nas prowadzenia. Musze przyznać, ze byłem mocno wkurzony tym, co działo się na boisku do przerwy, powinniśmy prowadzić po pierwszej połowie, ale brakowało dokładności, no i ten nie wykorzystany rzut karny...
*Czy Stal was zaskoczyla swoja grą?

-Styl "Stalówki" się tak bardzo nie zmienił od momentu, kiedy ja w niej grałem. Ale goście potrafili wykorzystać swoje szanse po naszych prostych i nie wybaczalnych błędach. Na pewno dla nas ten remis jest przykrym wynikiem, bo do tej pory prawie wszystko wygrywaliśmy na własnym boisku. Dlatego stalowowolanom należy się uznanie.

*W Wiśle grałeś już regularnie w pierwszym składzie, ale ostatnio znowu straciłeś miejsce w wyjściowej "jedenastce".

-Na początku sezonu byłem rezerwowym, musiałem przekonać do siebie trenera Mirosława Jabłońskiego i to mi się udało, wskoczyłem do pierwszego składu, strzeliłem trzy gole. Potem jednak przez dwa mecze nie udało mi się trafić do siatki i usiadłem znowu na ławce. Trener dał szanse innym napastnikom, konkurencja na tej pozycji jest w Wiśle spora, a doszedł jeszcze w trakcie rundy Serb Marjan Jugović.

*Kiedy wrócisz do Stalowej Woli?

-Już wracam, bo tuż po meczu w Płocku (śmiech). Mamy wolne do wtorku, wiec postanowiłem wybrać się w rodzinne strony. A tak poważnie, to umowę z Wisłą mam podpisaną na trzy lata. Co nie znaczy, że nie mógłbym odejść wcześniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie