Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Stali Stalowa Wola wygrali bardzo ważny mecz z GKS Jastrzębie (zdjęcia)

Arkadiusz KIELAR [email protected]
Jaromir Wieprzęć (z lewej, obok Paulius Paknys) cieszył się w meczu z GKS Jastrzębie z dwóch zdobytych goli.
Jaromir Wieprzęć (z lewej, obok Paulius Paknys) cieszył się w meczu z GKS Jastrzębie z dwóch zdobytych goli. M. Radzimowski
Jaromir Wieprzęć został bohaterem Stalowej Woli. Strzelił dwa gole dające "Stalówce" bezcenne trzy punkty, a dodatkowo został nagrodzony przez kibiców, którzy wręczyli mu w nagrodę za bramki 500 złotych. I tylko szkoda, że w następnym meczu go zabraknie.

"Stalówka" do meczu przystąpiła mocno osłabiona. Wiadomo było, że nie zagrają z powodu kontuzji i kartek Krystian Lebioda, Abel Salami i Daniel Treściński, do których dołączył podstawowy bramkarz zespołu, Tomasz Wietecha, który nadal ma kłopoty z pachwiną. Zastąpił go Stanisław Wierzgacz i znowu sprawdził się, nie puszczając bramki.

SPÓŹNIENIE PRZEZ KORKI

Mecz zaczął się z 10-minutowym opóźnieniem, bo GKS przyjechał do Stalowej Woli zaledwie pół godziny przed meczem, z powodu korków na drodze. Zespół z Jastrzębia przeżywa kłopoty organizacyjno-finansowe, sponsorowany jest przez Jastrzębską Spółkę Węglową, która nie ma zamówień na węgiel, a piłkarze GKS od dłuższego czasu nie otrzymywali pensji. Przed meczem ze "Stalówką" dostali po 500 złotych i zdecydowali się wyjechać na mecz, bo zdarzyło im się już wcześniej strajkować i opuszczać treningi.

W pierwszej połowie kibice powodów do zachwytu nie mieli, ale najważniejszy był w pojedynku walczących o utrzymanie drużyn gol. Doświadczony Wieprzęć, który wrócił do składu Stali po kontuzji, wiedział, kiedy pójść do piłki w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Krzysztofa Treli i główką przelogował bramkarza gości. Gdyby podobnie zachował się grający od początku meczu w ataku Paweł Wasilewski, wobec absencji Salamiego i kontuzjowanych Grzegorza Kmiecika i Andrija Muzyczuka, do przerwy byłoby 2:0. Po bardzo ładnej akcji lewym skrzydłem Treli i Konrada Cebuli, strzelał z kilku kroków i... nie trafił w bramkę.

MUSIAŁ TO ZROBIĆ

Po zmianie stron żadna ze stron długo nie potrafiła stworzyć klarownej sytuacji, za to mecz się zaostrzył, sędzia pokazał kilka kartek. W 80 minucie wydawało się za to, że musi paść drugi gol dla Stali. Na czystą pozycję wyszedł Kamil Karcz, który znalazł się sam na sam z Pawłem Zarzyckim. Gdy już go mijał, golkiper gości ewidentnie go sfaulował, za co otrzymał od arbitra czerwoną kartkę. Kibice byli pewni, że stalowowolanom należy się rzut karny, ale sędzia uznał, że tylko rzut wolny, tuż przed "szesnastką".

Jednak w 88 minucie gospodarze i tak doczekali się "jedenastki". W polu karnym sfaulowany został Konrad Cebula przez Witolda Cichego, a pewnym strzelcem okazał się Wieprzęć, który ciesząc się wraz z kibicami, ściągnął koszulkę, za co dostał żółtą kartkę. I nie zagra w następnym meczu, ale jak przyznał, "musiał to zrobić". W końcówce mecz został na chwilę przerwany, zrobiło się dramatycznie, bo jeden z porządkowych dostał ataku epilepsji, do szpitala zabrała go karetka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie