Arkadiusz Kielar: * Wygraliście z Turem "tylko" 2:1. Należą się wam gratulacje za zdobycie bardzo ważnych punktów, ale mogliście zwyciężyć w okazalszych rozmiarach, to by bardziej odzwierciedlało waszą przewagę w tym spotkaniu.
Kamil Karcz: - Fakt, szkoda niewykorzystanych przez nas szans, zwłaszcza w drugiej połowie, dawno nie mieliśmy aż tylu na wyjeździe. Okazje były i gdybyśmy je wykorzystali, nie byłoby nieco nerwowo w końcówce meczu. Gdy gospodarze strzelili kontaktową bramkę. Ale wygraliśmy i to jest najważniejsze.
* Zdobył pan gola na 1:0 dla Stali, to była piękna kontra.
- Przejąłem piłkę w środku pola, zagraliśmy z klepki z Pawłem Wasilewski i wyszedłem na czystą pozycję, nie mogłem tego nie wykorzystać. Cieszę się tym bardziej, że nie miałem grać w podstawowym składzie. Ale okazało się, że nie będzie w stanie z powodu urazu wystąpić Krzysztof Trela i wyszedłem na boisko od pierwszych minut. Mogę być zadowolony, że z nie najgorszym skutkiem.
* Wasz rywal nie sprawiał wrażenia, jakby walczył o życie, miejscowi prezentowali się słabo. Byli najgorszą drużyną, z którą graliście na wiosnę?
- Nie mnie to oceniać, Ale wiadomo, jak się gra, gdy stawka dla zespołu jest bardzo wysoka. Wtedy nerwy nie pomagają w płynnej grze, w konstruowaniu groźnych akcji. Tur był w trudnej sytuacji i myślę, że miejscowi nie udźwignęli tego ciężaru.
* Czy trzy punkty w Turku przesądzają o waszym pewnym już utrzymaniu w pierwszej lidze i uniknięciu baraży?
- Zrobiliśmy duży krok w tym kierunku. Ale walczyć musimy do końca, teraz przed nami ważny mecz w Stalowej Woli z GKS Katowice, który pokonał niespodziewanie Widzew Łódź. Będzie ciekawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?