Trenerzy o meczu:
Trenerzy o meczu:
Przemysław Cecherz, trener Stali: Gramy pod wielką presją, po drugiej bramce zakręciło mi się w głowie i upadłem. Jak człowiek jest cały czas wyzywany, drużynie nie idzie, to ciężko się to przeżywa. Bardzo się cieszę z naszego pierwszego zwycięstwa w sezonie, wreszcie to my wykorzystaliśmy błędy rywali, a nie na odwrót. U nas zabrakło w składzie Pawła Wasilewskiego, który pojechał odwiedzić kontuzjowanego brata Marcina, reprezentanta Polski.
Dariusz Wójtowicz, trener Sandecji: Przede wszystkim cieszę się, że Przemek Cecherz doszedł do siebie i jest już w porządku. Nadal nie zdobyliśmy punktów na wyjeździe, ale nie potrafiliśmy wykorzystać nawet dwustuprocentowej szansy, jaką miał Arek Aleksander. Dlaczego nie zagrał w moim zespole Wojciech Fabianowski, wychowanek Stali? Bo leczy kontuzję. Czerwoną kartkę nasz zawodnik, Martin Piegzik, dostał już w doliczonym czasie za gest w stronę widzów, których "uciszał".
To był najbardziej wymowny widok, jak bardzo zarówno trenerzy, jak i piłkarze przeżywali niepowodzenia, jakie ich w tym sezonie spotykały. Pod jaką presją i w jakim stresie grają. Były obawy, że trener Cecherz miał zawał. Kibice, którzy tylko wyzywają swój zespół, niech się zastanowią. I odpuszczą.
ŚWIETNY WIERZGACZ
W 30 minucie kibice wściekli się na Abela Salamiego. Z metra nie potrafił skierować piłki do siatki, mógł też podawać do czyhającego w polu karnym Igora Migalewskiego. Nigeryjczyk zmarnował wspaniałą okazję, a za chwilę nie potrafił zaskoczyć bramkarza Sandecji z bliska głową. Na szczęście tym razem nie skończyło się tylko na zmarnowanych sytuacjach, w drugiej połowie Stal pokazała, że potrafi strzelać bramki i odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie. W przeciwieństwie do rywali, którzy nie byli w stanie pokonać świetnie dysponowanego Stanisława Wierzgacza. Golkiper spisał się świetnie między innymi w sytuacjach "oko w oko" z Arkadiuszem Aleksandrem i Maciejem Bębenkiem.
ZOSTAŁ BOHATEREM
"Szalikowcy" Stali wywiesili transparenty: "Duma Podkarpacia upada na samo dno, czy kogoś obchodzi jej los?" oraz "Wy zaczniecie grać, my zaczniemy śpiewać". A gdy skandowali: "Grać, walczyć, zapier…", padł pierwszy gol dla gospodarzy. Szansę od pierwszych minut dostał od trenera Cecherza Cezary Czpak i został bohaterem. Wepchnął się między źle interweniującym Marcinem Makuchem i bramkarzem Mariuszem Różalskim, przejął piłkę i wpakował ją do bramki. A za cztery minuty świetną główką popisał się po rzucie rożnym i dośrodkowaniu Czpaka - Jaromir Wieprzęć. To były wspaniałe chwile, które chciałoby się przeżywać na stalowowolskim stadionie jak najczęściej. A trenerowi Cecherzowi życzymy dużo zdrowia!
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Zawadzki, piłkarz Sandecji, były pomocnik Tłoków Gorzyce: Stal grała pod wielką presją, nie miała jeszcze żadnego zwycięstwa na koncie do meczu z nami i była bardzo zdeterminowana. Widać było stres, gdy zasłabł trener Cecherz. Gospodarze okazali się od nas skuteczniejsi, my nie wykorzystaliśmy niestety swoich szans. I nadal nie zdobyliśmy ani jednego punktu na wyjeździe w tym sezonie.
Rafał Berliński, obrońca Sandecji: Mecz nie był może na najwyższym poziomie, ale chodziło o to, by wywalczyć w nim punkty, których nie potrafimy zdobywać na obcych boiskach. I w Stalowej Woli też nam się to nie udało, stanęliśmy przez 15 minut w drugiej połowie i rywale strzelili nam dwa gole. Martin Piegzik w doliczonym czasie zobaczył jeszcze czerwoną kartkę za nie sportowe zachowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?