Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szalony mecz w Tarnobrzegu. Siarka - Izolator 2:1

Piotr SZPAK [email protected]
Piłkarze Siarki Tarnobrzeg (z piłką Roman Mirosław Kabata) po dramatycznym meczu pokonali rywali z Boguchwały.
Piłkarze Siarki Tarnobrzeg (z piłką Roman Mirosław Kabata) po dramatycznym meczu pokonali rywali z Boguchwały. Fot. Rafał Podleśny
Dramatyczny mecz w Tarnobrzegu. Trzy czerwone kartki dla graczy Izolatora. Kierownik i trener gości odesłani na trybuny. O wygranej gospodarzy zadecydował… samobój!

Mirosław Iwanowski, piłkarz Izolatora:

Szalony mecz w Tarnobrzegu. Siarka - Izolator 2:1

Mirosław Iwanowski, piłkarz Izolatora:

- Grając w dziewięciu byliśmy groźniejsi niż wtedy, kiedy graliśmy w jedenastu. Daliśmy wtedy pokaz gry defensywnej, ale mimo to nie udało nam się dowieść remisu do końca. W pierwszej połowie sędzia się chyba za bardzo rozpędził z pokazywaniem nam żółtych kartek i dlatego po przerwie nasi piłkarze musieli opuścić boisko. Przespaliśmy pierwszą połowę, graliśmy później nieźle, ale za styl nie dają w piłce punktów.

O tym meczu będzie się mówiło w Tarnobrzegu bardzo długo. A było, co oglądać. Goście chcieli zwalić winę za swoją nadgorliwość do ostrej gry na arbitra, gospodarze natomiast mówili o bardzo dobrej pracy sędziego.

Kiedy emocje ochłoną, a gracze i trener dobrze prezentującej się w Tarnobrzegu drużyny z Boguchwały ochłoną i zobaczą telewizyjny zapis meczu, wtedy będą źli nie na sędziego, ale na siebie samych. Przegrali, bowiem zamiast piłki zbyt mocno kopali rywali. W efekcie od 57 minuty grali w "dziewiątkę".

- I wtedy zwariowaliśmy, straciliśmy głowę, ale na szczęście nie straciliśmy punktów, bo szczęście, które opuściło nas w meczu ze Stalą Mielec, teraz do nas wróciło - śmiał się po spotkaniu szkoleniowiec Siarki Adam Mażysz. Nim jednak mógł się zaśmiać stracił mnóstwo nerwów.

SZYBKA ODPOWIEDŹ

Izolator to solidny zespół, który w Tarnobrzegu nie musiał przegrać, ale przegrał, bowiem gospodarzom dopisywało szczęście, którego nie mieli w poprzednich meczach. W 15 minucie arbiter z Krosna, który miał bardzo trudny do prowadzenia mecz podyktował rzut karny dla gości. Podczas dośrodkowania z rzutu rożnego Michał Kozłowski powalił na ziemię Macieja Ruina i sędzia słusznie wskazał na "wapno". Dla jednych karnego nie było, dla innych był. Krzysztof Szpond strzelił mocno w lewy róg i było 0:1. Wyrównanie padło bardzo szybko. Po kolejnych 5 minutach z rzutu wolnego wykonywanego z odległości 40 metrów, potężnie strzelił Marcin Stępień, bramkarz gości odbił piłkę, do której dopadł Przemysław Stąporski i trafił do siatki. Po kolejnych dwóch minutach powinno być 2:1, ale Roman Bobak w idealnej sytuacji strzelił zbyt słabo, by pokonać Witolda Kwaśnego. Obie drużyny prowadziły otwartą grę, było na co patrzeć, ale lepsze wrażenie sprawiali goście.

KLASA ĆWICZAKA

Piłkarze z Boguchwały od samego początku postanowili wystraszać gospodarzy ostrą, a chwilami brutalną grą. Sędzia na to początkowo nie reagował, dlatego zawodnicy gości zaczęli grać chwilami bez pardonu. Kiedy jednak sędziemu skończyła się cierpliwość zaczął sięgać po kartki. Nie spodobało to się kierownikowi gości Szymonowi Szydełko, a z kolei jego uwagi nie spodobały się arbitrowi i odesłał on Szydełkę na trybuny. W 30 minucie tylko piękna interwencja bramkarza Siarki Łukasza Ćwiczaka, który wybił na rzut rożny piłkę po mocnym strzale Konrada Cuprysia z 8 metrów zapobiegła utracie gola przez miejscowych. Kibice z Tarnobrzega zamarli, kiedy w 37 minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej "Siarkowców" na bramkę Ćwiczaka pognało trzech piłkarzy gości, ale bramkarz Siarki wykazał się sprytem, wybiegł niczym sprinter poza pole karne i dosłownie w ostatniej chwili zdołał uprzedzić graczy Izolatora.

BEZSENSOWNE FAULE

Na początku drugiej połowy przytrafił się arbitrowi jedyny, ale za to bardzo poważny błąd. W polu karnym Michał Kozłowski popchnął składającego się do główki Tomasza Płonkę. Powinien być rzut karny dla gości, sędzia jednak gry nie przerwał, być może sugerując się zbyt "teatralnym" upadkiem zawodnika Izolatora. Później piłkarze z Boguchwały stracili zupełnie głowę. W 54 min mający na swoim koncie żółtą kartkę Konrad Cupryś ostro potraktował Piotra Mazurkiewicza i słusznie ujrzał drugie "żółtko", a po chwili "czerwień". Trzy minuty później beznadziejnie zachował się Michał Bereś. Miał na koncie żółtą kartkę, dostał drugą, ale za brutalny faul na Marcinie Stępniu należała mu się czerwona i to nie taka po drugiej żółtej. Wydawało się, że gole dla gospodarzy są kwestią czasu, ale to goście zaczęli sprawiać korzystniejsze wrażenie. W 79 minucie piłkarze z Boguchwały bliscy byli objęcia prowadzenia, ale Ćwiczak, końcami palców wybił piłkę na rzut rożny po sprytnym strzale Płonki w długi róg.

KURIOZALNY GOL

O wszystkim zadecydowała sytuacja z 89 minuty. Bardzo dobrze grający Przemysław Stąporski dośrodkował w pole karne rywali, piłka po rykoszecie spadła na głowę Grzegorza Krzaka, który chciał ją wybić, ale futbolówka nabrała dziwnej rotacji i wpadła do bramki. Zza linii bramkowej chciał ją jeszcze wybić Kwaśny, ale ta odbiła się od poprzeczki i "wróciła" do bramki. Goście się nie poddali. Już w trzeciej minucie doliczonego czasu gry kolejna świetna interwencja Ćwiczaka uratowała miejscowych od utraty gola, a goście byli tak zdenerwowani, że po tej interwencji domagali się… rzutu karnego! Nerwowo nie wytrzymał Krzysztof Sierżęga, który uderzył rywala i zobaczył czerwoną kartkę. Wcześniej arbiter odesłał na trybuny krytykującego jego decyzje szkoleniowca "Izolacji" Grzegorza Opalińskiego.
- Ale nas załatwił! - krzyczał w szatni jeden z graczy Izolatora. Kto nas kur… załatwił: No, kto? Sami się załatwiliśmy - krzyknął w jego stronę inny zawodnik i był to najtrafniejszy komentarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie