Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczypiorniści Stali bez szans

Piotr Szpak [email protected]
Szczypiorniści mieleckiej Stali (z piłką Adam Babicz) przegrywając z rywalami z Olsztyna, znaleźli się w arcytrudnej sytuacji.
Szczypiorniści mieleckiej Stali (z piłką Adam Babicz) przegrywając z rywalami z Olsztyna, znaleźli się w arcytrudnej sytuacji. M. Radzimowski
Po porażce z drużyną Olsztyna szanse szczypiornistów mieleckiej Stali na utrzymanie się w ekstraklasie zmalały do minimum.

Stal miała pokonać rywali z Olsztyna, natomiast Azoty Puławy przegrać w Głogowie. Wtedy mieleccy szczypiorniści, przed druga rundą rozgrywek, mieliby punkt przewagi nad puławianami. Stało się jednak zupełnie odwrotnie.

Kiedy okazało się, że w zespole gości nie zagra najskuteczniejszy gracz tej drużyny Piotr Frelek, który w pierwszym meczu dał się mocno we znaki mielczanom, dla większości kibiców było jasne, że Stal musi wygrać to spotkanie. Niestety, srodze się rozczarowali.

UDANY POCZĄTEK
Pierwsze minuty zdawały się potwierdzać przedmeczowy optymizm. Adam Babicz, który ostatnio prezentuje wysoką formę, wyszedł w podstawowym składzie Stali i to za jego sprawą mieleccy szczypiorniści zdobyli pierwszego gola w tym meczu. Po chwili udaną interwencją popisał się najlepszy w tym sezonie w Stali bramkarz Krzysztof Lipka, a Grzegorz Sobut podwyższył na 2:0.

Liczni kibice wiwatowali, kiedy po kolejnej minucie gry Lipa znów popisał się udaną interwencją, a po kontrze Michał Salami trafił do siatki i było 3:0. - Rozjadą ich! - dało się słyszeć na trybunach. Ale olsztynianie ani myśleli pasować. Najpierw doprowadzili do wyrównania, a kiedy wyszli na prowadzenie 5:4, na widowni nastąpiła konsternacja.
KOŁOWY ICH... KOŁOWAŁ
W drużynie z Olsztyna, która tydzień wcześniej pokonała we własnej hali mistrza Polski Wisłę Płock, kapitalną partię rozgrywał kołowy Marek Baneczka. Oszukiwał on zwodami mieleckich graczy, którzy w żaden sposób nie mogli znaleźć recepty na tego zawodnika. Robił on więc na kole co tylko chciał i gdyby nie udane interwencje Lipki, to mielczanie zeszliby na przerwę nie z jedną, ale z kilkoma bramkami straty.

Właśnie od udanej interwencji popularnego w Mielcu "Lipy" rozpoczęła się druga polowa. Stal przegrywała jednak dwoma golami - 13:15, ale wtedy na boisku pojawił się Mołdawianin Aleksander Boret. To za sprawa jego celnych rzutów stan meczu został wyrównany.

GOŚCIE RZĄDZILI
I kiedy w serca ładnie dopingujących mieleckich kibiców znów wlał się optymizm, nastąpił punkt zwrotny spotkania. Olsztynianie zdobyli trzy bramki z rzędu i po trafieniu Adama Tetyka wygrywali 18:15. W mieleckim zespole z każdą minutą było coraz bardziej nerwowo. Prowadzący Stal trener Wojciech ostrowski, a raczej… prezes Antoni Weryński jak mogli mobilizowali swoich podopiecznych, dokonywali zmian, ale nic z tego nie wynikało.

Gospodarze byli chwilami bezradni, nie potrafili kończyć swych statycznych akcji rzutami, a w obronie popełniali błędy, które przyjezdni bezlitośnie wykorzystywali. Emocji w końcówce nie było, bo goście wypracowali sobie taką przewagę, że mogli spokojnie odliczać minuty. A na "dobicie" nadeszła jeszcze fatalna dla mielczan informacja z Głogowa, gdzie Chrobry przegrał z Azotami Puławy.

Ekstraklasa jakby się z naszego miasta zaczęła oddalać. Drugą rundę rozgrywek mieleccy szczypiorniści rozpoczną już w sobotę wyjazdowym meczem ze Śląskiem Wrocław. Następnie grać będą z Azotami w Puławach (31 marca), Techtrans-Darad Elbląg u siebie (21 kwietnia), Śląskiem u siebie (28 kwietnia), Azotami u siebie (5 maja) oraz Techtrans w Elblągu (12 maja).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie