Zamiast świętowania powrotu do elity polskiego szczypiorniaka, w Mielcu jest przygnębienie, a będzie nerwowe oczekiwanie na to, co przyniosą najbliższe tygodnie.
W meczu na szczycie pierwszej ligi piłkarze ręczni mieleckiej Stali przegrali wyjazdowe spotkanie z Powenem Zabrze 26:28 i po raz pierwszy w tym sezonie stracili pierwsze miejsce w tabeli.
ZABRAKŁO CHARYZMY
Mecz w Zabrzu miał dać odpowiedź na pytania, na ile mielecka drużyna ma charakter i tak potrzebną w walce o najwyższe cele charyzmę. Odpowiedź nie była zbyt satysfakcjonująca. Co prawa arbitrzy pozwalali miejscowym graczom na zbyt wiele, ale akurat tego, znając polskie realia, można było się spodziewać. Wszak gospodarzom ściany mocno pomagają... Nie ma, co udawać, szczypiorniści Stali zagrali źle a przyzwoite rozmiary porażki, to w dużej mierze efekt bardzo dobrej formy bramkarza Adama Turowskiego.
- Co z tego, że grałem dobrze, jak przegraliśmy - martwił się Turowski, który po meczu wtulił się w ramiona pięknej dziewczyny i przeżywał porażkę.
JESZCZE WIERZĄ
Mieleccy szczypiorniści, a także ich kibice, którzy w sile 130 osób pojechali dopingować drużynę do Zabrza, wierzą w to, że w ostatnich kolejkach zespół z Zabrza zgubi gdzieś punkty. Okazją do tego mogą być wyjazdowe spotkania zabrskiego zespołu z ASPR Zawadzkie (już w najbliższą sobotę) oraz rezerwami Vive Kielce.
- Wierzymy, że zagramy w ekstraklasie. Zabrze ma przed sobą trudne mecze. Zagra w Kielcach, gdzie Vive jest niezwykle groźne. Wierzę, że Vive wygra i my będziemy w ekstraklasie - mówił po meczu skrzydłowy Stali Łukasz Janyst.
Wiara czyni cuda, więc mielczanie muszą grać do końca, choć nie brak głosów, że koniec szans na powrót do ekstraklasy nastąpił w Zabrzu. Oby jednak tak nie było.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?