Rodzinny dramat rozegrał się w środę, 18 września wieczorem w Lisowie w gminie Jedlińsk 34-letni żołnierz zawodowy zaatakował siekierą swoją żonę będącą w ósmym miesiącu ciąży.
Dramat w czterech ścianach
Zbrodnią wstrząśnięci są mieszkańcy Lisowa. Jak opowiadają, mężczyzna chwilę przed brutalnym atakiem na swoją żonę miał odprowadzić do jednej z sąsiadek swojego kilkuletniego syna. Znajomej kobiecie tłumaczył, że chce porozmawiać z żoną.
Niedługo po tym wrócił do sąsiadki. Jak opowiadają ludzie, miał ze sobą torbę podróżną, opowiedział o tym, co chwilę wcześniej zrobił ciężarnej żonie.
- Nie wiem, czy chciał uciekać - zastanawia się mieszkaniec Lisowa. - W każdym razie został. Niedługo przyjechała policja i go zabrali. Podobno trochę się tam „stawiał”, ale go skuli kajdankami.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński, informuje, że to właśnie sąsiadka wezwała na miejsce policję i pogotowie.
Policjanci zatrzymali mężczyznę w Lisowie. Został zbadany alkomatem, był trzeźwy. Od mężczyzny pobrano krew do dalszych badań, między innymi w kierunku obecności w organizmie środków odurzających. Na miejscu wykonano czynności z udziałem prokuratora z Wydziału do Spraw Wojskowych.
Kobieta walczy o życie, dziecka nie uratowano
Ranną kobietę karetka zabrała do jednego z radomskich szpitali.
- Kobieta jest w stanie ciężkim, realnie zagrażającym życiu. Pomimo podjętych przez lekarzy czynności nie udało się uratować dziecka - informuje prokurator Łukasz Łapczyński.
34-letni napastnik został przewieziony do Warszawy, gdzie przebywa w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych.
- Po zgromadzeniu niezbędnego materiału dowodowego zostanie przewieziony do Prokuratury Okręgowej w Warszawie Wydziału do spraw Wojskowych, gdzie zostaną mu przedstawione zarzuty - informuje prokurator Łapczyński.
Rodzinna tragedia
Mieszkańcy Lisowa mówią, że nie zdążyli poznać swoich sąsiadów. Małżeństwo sprowadziło się do wsi zimą tego roku. Kupili jeden z domów, zdążyli przeprowadzić remont. Para ma siedmioletniego syna.
- Przez pierwsze miesiące w ogóle nie szukali kontaktu z mieszkańcami naszej wsi - opowiada jedna z kobiet, mieszkających w pobliżu. - Niewiele o nich wiedzieliśmy. Ta pani odwoziła syna do szkoły. On, jako żołnierz często wyjeżdżał. Czasem nie było go dwa tygodnie, albo miesiąc, czasem był codziennie. Ludzie mówili o jakichś awanturach, ale ja nic takiego nie słyszałam. Robili wrażenie spokojnych ludzi.
- Jedna z sąsiadek mówiła, że ona jest od niego starsza o kilka lat, że są sympatyczni i że w Lisowie mieli mieszkać tylko przez jakiś czas, a później się gdzieś wyprowadzić. Ale nikt nie wie, jak było naprawdę, do domu nikt im nie zaglądał - dodaje inna mieszkanka Lisowa.
W środę wieczorem i w nocy mieszkańcy z przerażeniem obserwowali co dzieje się na posesji, na której rozegrała się tragedia.
- Policjanci i żandarmeria pracowała tu przez całą noc. Przyjechali strażacy i swoimi lampami oświetlali podwórko, chyba mundurowi zabezpieczali ślady - mówi jeden z naszych rozmówców. - To straszna tragedia, kiedyś o takich rzecz czytało się w gazetach, w telewizji pokazywali takie zbrodnie w Ameryce. A dziś coś tak potwornego stało się u nas, po sąsiedzku. Szczęściem w tym wszystkim jest, że ten żołnierz nie zrobił nic temu starszemu dziecko, że odprowadził chłopca do sąsiadów.
MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?