MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Kotowej Woli mężczyzna przebił trzonkiem od grabi swojego brata. Obaj długo nie wrócą do domu

Zdzisław SUROWANIEC
Obejście, gdzie mieszkają bracia, od wtorku opustoszało.
Obejście, gdzie mieszkają bracia, od wtorku opustoszało. Zdzisław Surowaniec
W Kotowej Woli 43-letni mężczyzna z płucem przebitym drewnianym trzonkiem od grabi z trudem doszedł do sąsiadów i poprosił o wezwanie karetki pogotowia. Po niego przyjechał lekarz, po jego brata, który go zranił - policja.

- Adaś pobił Mariana? Niesamowite! To taki spokojny człowiek. Jak mnie ostatnio spotkał, w rączkę mnie pocałował, psa delikatnie pogłaskał - mówi jedna z mieszkanek wsi.

WYBUCHŁA AWANTURA

Dla swojego kalekiego brata 45-letni Adam nie był już taki finezyjny. Jak ustalili policjanci, po północy z poniedziałku na wtorek, w domu, gdzie mieszkają bracia, wybuchła awantura. Starszy mężczyzna dotkliwie pobił młodszego, a na dodatek ułamanym kołkiem od grabi przebił mu kilka razy klatkę piersiową.

Doszło do odmy opłucnej, czyli dostania się powietrza do jamy opłucnej, co uniemożliwia oddychanie. Ofiara miała połamane żebra, rany na klatce piersiowej, rękach i na głowie. - Nie, to nie jego brat, który go pobił wezwał pogotowie. Ranny przyszedł do nas do domu i prosił, żeby wezwać lekarza. Zadzwoniliśmy po pogotowie i na policję - opowiada sąsiadka.
Mężczyzna w ciężkim stanie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej do szpitala w Stalowej Woli. Napastnikiem zajęła się policja. Był pijany. Alkomat wskazał w jego organizmie 2 promile alkoholu. Zatrzymano go w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia i wyjaśnienia.

BARDZO NIEZARADNI

Marian jest inwalidą, ma rentę, podobno najniższą, jaką można mieć. To od czasu, kiedy potrąciło go auto. Z wypadku uszedł z życiem z połamanym kręgosłupem. Po śmierci rodziców bracia okazali się bardzo niezaradni. Dopiero ówczesny wójt wybudował im niewielki parterowy domek na działce, z dwoma pokojami. Adam jest bezrobotny. - Bida, okropnista bida u nich jest - żali się nad nimi sąsiadka.

Pod nieobecność braci w domu sąsiad spuścił z łańcucha psa. - Żeby do czasu powrotu braci do domu nie zdechł z głodu - jak tłumaczy. Ale bracia szybko nie wrócą - jeden długo poleży w szpitalu, drugiemu grozi więzienie za ciężkie pobicie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie