W środę, w kolejnym dniu procesu o zabójstwo, przed tarnobrzeskim sądem zeznania złożyli biegli psychiatrzy i psycholog oraz biegły z zakresu medycyny sądowej. Ci pierwsi podtrzymali swoją pisemną opinię odnośnie stanu psychicznego oskarżonego. Według nich Wiesław L. nie cierpi na żadne zaburzenia, które mogłyby w nim ograniczać zdolność rozpoznania czynu.
PO CIOSIE?
Istotny wpływ na finał procesu może jednak mieć opinia lekarza biegłego sądowego. Medyk z Krakowa bowiem nie był w stanie jednoznacznie określić, czy Franciszek L. zmarł wskutek obrażeń zadanych mu przez syna. Mężczyzna był bowiem chory - miał nowotwór w bardzo zaawansowanym stadium. Z trudem się poruszał, był wychudzony i bardzo słaby.
Każdą wątpliwość należy tłumaczyć na korzyść oskarżonego, zatem w tym przypadku jest wielce prawdopodobne, że zarzut zabójstwa może upaść. Sąd może zmienić kwalifikację prawną czynu. Ostateczną decyzję sądu poznamy zapewne na najbliższym posiedzeniu, pod koniec września. W środę sąd dopuścił jeszcze nowy dowód - opinię o oskarżonym z zakładu pracy.
POWIEDZIAŁ, ŻE ZABIŁ OJCA
W poniedziałek, 9 listopada, ubiegłego roku przed południem, do komendy policji w Mielcu zadzwonił mężczyzna. Powiedział, że zabił ojca. Podał adres, imię i nazwisko, a na miejscu pokazał tłuczek do mięsa. Wyjaśnił, że do zbrodni doszło w sobotę rano. Wstał rano i z kuchni przyniósł metalowy tłuczek do mięsa.
Uderzył nim kilka razy w głowę ojca leżącego na wersalce. Starszy mężczyzna spadł - syn go podniósł, a następnie przycisnął poduszką jego twarz. Martwego rodzica przykrył kołdrą i poszedł na piwo. Następnego dnia też pił. W poniedziałek wykręcił numer 997.
Oskarżony od samego początku powtarza: nie wiem dlaczego to zrobiłem. Nie miałem żadnego motywu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?