Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróżnik Sebastian Wójcik w szkole w Nisku. To był powiew egzotycznego świata

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
W miejscach, gdzie Sebastian Wójcik przebywa, robi zdjęcie, które potem pokazuje na spotkaniach ze słuchaczami
W miejscach, gdzie Sebastian Wójcik przebywa, robi zdjęcie, które potem pokazuje na spotkaniach ze słuchaczami archiwum
Z uczniami Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku miał spotkanie podróżnik Sebastian Wójcik.

ZOBACZ TAKŻE: Upadek Magdy Gessler w Chrzanowie w czasie nagrywania "Kuchennych Rewolucji"

(Źródło: gazetakrakowska.pl)

Było to spotkanie poprzedzone lekcjami języka polskiego o reportażach z podróży, o człowieku wędrowcu i o poszukiwaniu własnej drogi w życiu. Motyw podróży i reportażu był tematem przewodnim działań polonistek i biblioteki szkolnej Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa.

Na spotkaniu z młodzieżą Sebastian Wójcik opowiadał o różnych zakątkach świata, które zwiedził autostopem oraz historie, które były zarówno straszne jak i śmieszne. O wszystkim co zobaczył i przeżył można przeczytać na blogu „Świat bez końca”.

A oto fragment jednego z reportaży: Tego dnia Tangier – najgorsze miasto świata – postanowił udowodnić mi, że lepiej zgubić się samemu, niż odnaleźć się z Marokańczykiem. A był to mój pierwszy dzień w Afryce. Byłem jako ta dziewica nieskalana, którą nic nie mogło przygotować na randez-vous ze zwichrowanym zboczeńcem. Próbowałem grać twardziela, który niejedno widział, ale Czarny Ląd atakował mnie niczym T-54 szturmujący słomianą chatkę Trzech Świnek. Mogłem wyglądać jak idiota i zachowywać się jak idiota, ale nikt nie dał się nabrać – ja naprawdę byłem idiotą. Medina – stare miasto – połknęła mnie tak, jakbym wtarabanił się do niej po olbrzymim języku prosto w gardziel. We wszystkie strony rozciągały się uliczki i zaułki systemu krwionośnego, którego serce biło w centrum. – Kopę lat, Jonaszu! – wydawały się szeptać kąty. Byłem zagubiony, ale nie samotny. Wtedy to bowiem pojawił się on, Samozwańczy Przewodnik. Wąskonosy, gęstobrwiowy, wąskośmiechy, zacieroręki. Jak gdyby nigdy nic dołączył do mnie i mojej przygody. – Salam! Pierwszy raz w Maroku? – Salam. Tak, dopiero pierwszy, ale dużo już jeździłem – dodałem tak, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie