Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosne spotkanie z benedyktem z Tyńca w Stalowej Woli

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Ojciec Leon Knabit na spotkaniu z czytelnikami w Stalowej Woli , gdzie zabrakło miejsca dla chętnych do posłuchania jego wykładu
Ojciec Leon Knabit na spotkaniu z czytelnikami w Stalowej Woli , gdzie zabrakło miejsca dla chętnych do posłuchania jego wykładu Zdzisław Surowaniec
Prawdziwe tłumy zjawiły się 23 lutego w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Stalowej Woli na spotkaniu z ojcem Leonem Knabitem. Benedyktyn z Tyńca, choć skończył już 87 lat wciąż podróżuje głosząc Ewangelię, a przy okazji rozmawia o życiu i swoich książkach. Na salę konferencyjną, gdzie zorganizowano spotkanie nie można było wcisnąć już szpilki - zjawiło się niemal ćwierć tysiąca osób. To frekwencyjny rekord na spotkaniu autorskim.

Ojciec Leon to człowiek ceniony za otwartość i ogromne poczucie humoru. – Co to znaczy mieć 87 lat? Ja wciąż jestem młody, bo mam dwadzieścia lat razy cztery plus siedem – żartował benedyktyn. Podczas spotkania ojciec Leon rozmawiał o swoich ostatnich książkach, choć miał żal, że połowa Polaków nie przeczytała w ubiegłym roku ani jednej.

– Na szczęście biblioteka w Stalowej Woli ma się dobrze i jak widać są też tacy, którzy kochają książki i dla których słowo pisane wciąż ma ogromną wartość. Ważne jest też, by wybrać dobre książki, nie sięgać po literaturę bez wartości. Człowiek uczyć powinien się całe życie. Nawet papież Jan Paweł II podkreślał ten fakt – opowiadał uczestnikom spotkania. Zanucił nawet „Pieśń o Stalowej Woli”.

Ojciec Leon urzekł wszystkich bezpośredniością, pogodą ducha, dystansem wobec samego siebie i wielką mądrością życiową. Jak na mnicha prowadzi otwarte życie publiczne. Udziela się w mediach, prowadzi własnego bloga. I jak to w Internecie bywa - spotyka się z hejtem. – Ponad dwadzieścia określeń, jakimi mnie obdarzono wpisałem nawet do swojego CV. Po tym, że jestem odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski, bo w końcu jest się ponad 80 lat tym kawalerem, wpisałem że jestem też Judasz, wielbiony przywódca duchowy miernoty katolickiej w kraju i za granicą czy ksiądz z plemienia żmijowego. Fachowcy od PR mówią, że ponoć negatywne opinie są prawdziwsze – żartował ojciec Leon. Jak się okazuje jego grafik jest napięty terminami spotkań, katechez i wyjazdów. Z góralami ojciec Leon wybiera się na rekolekcje do Fatimy, a do Hiszpanii na ślub znajomej.

Na zakończenie spotkania każdy mógł otrzymać autograf ojca Leona ze specjalną dedykacją, a książek, które przywiózł ze sobą sprzedano… dwie skrzynki. Nic dziwnego, że po autograf, wspólne zdjęcie z ojcem Leonem i możliwość zamienienia kilku słów ustawiła się długa kolejka. Oczekiwanie na spotkanie z ojcem Leonem można było sobie umilić pączkiem przygotowanym przez organizatorów z okazji Tłustego Czwartku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie