Obszukali trzynastolatka

Trzynastolatek jeździł w Mielcu z kolegą na deskorolce. Nagle podjechał radiowóz policyjny. Stróże prawa wprowadzili chłopców do samochodu. Kazali wyciągnąć wszystko, co mają w kieszeniach. Później ich obszukali. Rodzice trzynastolatka są oburzeni. Czy stróże prawa mogą postępować w ten sposób z dziećmi? Okazuje się, że mogą. Dariusz Paluch, młodszy aspirant z mieleckiej Komendy Powiatowej Policji: - Tego typu czynność jest uzasadniona w sytuacjach nie cierpiących zwłoki.

Policjanci szukali marihuany. Tak wynika z relacji chłopca. U niego i jego kolegi jednak jej nie znaleźli. 13-latek był już w ten sposób obszukiwany kilka razy. Skąd pech, że akurat on? Chłopiec ma przypuszczenia. Mówi, że policjanci bardzo często kontrolują chłopców, którzy jeżdżą na deskorolkach w pobliżu mieleckich błoni. Podobno jest to miejsce, gdzie najłatwiej zdobyć narkotyki. On często przebywa w tamtym rejonie. Bardzo lubi ten rodzaj sportu.

Rodzice są oburzeni, że w ten sposób traktuje się ich syna. Bez żadnych podstaw policjanci biorą go za przestępcę i każą pokazywać, co ma w kieszeniach. A przecież to jeszcze dziecko. - Gdyby to był dorosły człowiek to co innego - twierdzą.

Policjanci mają jednak prawo do takich zachowań. Dariusz Paluch tłumaczy, że jeśli stróże prawa mają jakieś podejrzenia, a sytuacja nie pozwala na wezwanie rodziców lub pedagoga szkolnego, muszą te podejrzenia od razu weryfikować.

Dopowiada: - Żyjemy w takich czasach, kiedy przeszukiwanie, sprawdzanie jest już na porządku dziennym. Wolności osobiste ludzi z powodu potrzeby przeciwstawienia się różnego rodzaju zagrożeniom są coraz bardziej ograniczane.

Policjant podaje przykład rewizji na lotniskach. Ich zakres coraz bardziej się zwiększa ze względu na bezpieczeństwo.