Ktoś uciszył radio

Ekipa Radia Puls FM z Mielca ma nadzieję, że dzisiaj już wszystko wróci do normy. Mielecka stacja zamilkła nagle w niedzielę rano. Ktoś zniszczył radiowy nadajnik. - To na pewno nie był chuligański wybryk. To było precyzyjne zniszczenie - mówi redaktor naczelny radia Krzysztof Urbański.

- Płyta nadajnika odkręcona, położona odwrotnie. Ktoś jeszcze zrobił zwarcie - opisuje Krzysztof Urbański.

Twierdzi, że nie mogło dojść do przypadkowego chuligańskiego zniszczenia. Ktoś swój postępek dokładnie zaplanował i wiedział, co uszkodzić, żeby uniemożliwić nadawanie. - Zrobiła to osoba, która zna się na technice i to na dodatek radiowej - dopowiada.

Redaktor naczelny nie ukrywa, że do prób uciszenia radia, chociaż nieskutecznych, doszło w ostatnich kilku tygodniach dwa razy. - Raz była to próba wyłączenia nadajnika, drugi przecięcia kabla prowadzącego do nadajnika - wyjaśnia.

Radio ma wrogów? - Mamy swoje podejrzenia co do sprawców, ale póki oficjalnie nic nie zostanie ustalone, nie chcemy się na ten temat wypowiadać - twierdzi. O sprawie wie już mielecka policja. Wytypowała krąg podejrzanych. Ma jednak problem z zakwalifikowaniem czynu. - Tu chodzi o zablokowanie emisji. Jest to celowe działanie. Ale równocześnie trzeba zauważyć, że nie było śladów włamania. Tak naprawę nie ma zniszczeń w rozumieniu kodeksu karnego - mówi Waldemar Burak, rzecznik prasowy komendy policji w Mielcu. Sprawca bowiem posługiwał się prawdopodobnie dorobionym kluczem i nim otworzył kłódkę do drzwi pomieszczenia z nadajnikiem, a nadajnika nie uszkodził, lecz tak zmienił w nim parametry, że jest teraz bezużyteczny.

Radio milczało całą niedzielę. W poniedziałek, jak informował nas redaktor naczelny, pojawiła się szansa, że może ruszy wieczorem. Radio starało się bowiem sprowadzić drugi nadajnik. Krzysztof Urbański prosi słuchaczy o wyrozumiałość. - Przepraszamy za zaistniałą sytuację. Zaczniemy nadawać najszybciej, jak się da.