Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamykaja nas jak świnie

/lev/
Zamykają nas, jak świnie - mówi Zdzisław Kielar.
Zamykają nas, jak świnie - mówi Zdzisław Kielar. M. Radzimowski

Trzech podopiecznych Domu Pomocy Społecznej w Cmolasie skarży się na warunki życia w placówce. - Oni terroryzują cały ośrodek. Jestem bezradny - twierdzi tymczasem kierownik.

ista zarzutów, jakie ma trójka pensjonariuszy do personelu Domu Pomocy Społecznej w Cmolasie jest długa.

- Zamykają nas, jak świnie! - skarży się Zdzisław Kielar. - Zawsze zamykają drzwi na noc, często w ciągu dnia, a salowe siedzą na kawce w drugim budynku. Jak ktoś potrzebuje pomocy - szukaj wiatru w polu - twierdzi. Opowiada, jak pewnego dnia zasłabł 93-letni astmatyk i nikt nie był w stanie mu pomóc, bo salowe były w innym budynku. - A gdyby tak wybuchł pożar? Spalilibyśmy się na popiół! - mówi oburzony pan Zdzisław. Pensjonariusze skarżą się też na brak zameldowania, a panowie Adam i Karol - na zbyt mały pokój.

Zdzisława Kielara z kolegami często można spotkać za stodołą, sąsiadującą z Domem Pomocy. Pogrążeni w oparach pobliskiego obornika, piją tam alkohol. - Gdzie jest napisane, że nam nie wolno? Niech ktoś mi pokaże regulamin. Dopraszam się od dwóch lat i nic - mówi pan Kielar.

O tym, że "za winklem" odbywa się libacja wie cały personel placówki i inni mieszkańcy - będący "na cyku" panowie często wszczynają burdy, a jeden z nich kilkakrotnie mocno poturbował staruszkę. Wszyscy wiedzą, co panowie robią, ale... nikt nie wie, co z nimi zrobić.

Kierownik cmolaskiego Domu Pomocy Społecznej Zbigniew Lubera jest bezradny: - Jak zawsze w większej grupie osób, także i u nas są "czarne owce". Panowie terroryzują cały ośrodek, straszą resztę mieszkańców, nie słuchają żadnych napomnień i mają gdzieś udzielane im systematycznie nagany. Piją, rozrabiają, a dodatkowo skarżą się na personel, który próbuje jakoś sobie z nimi radzić.

Kierownik mówi, że najlepszym wyjściem byłaby zmiana przepisów, które umożliwiałyby odsyłanie kłopotliwych mieszkańców. - W schroniskach po pierwszej libacji delikwent ma kilka godzin na spakowanie się i opuszczenie miejsca pobytu. My nie możemy zrobić niczego takiego. Po prostu jestem bezradny - mówi Zbigniew Lubera. Dodaje, że odwożenie pijanych do izby wytrzeźwień jest kosztowne, a opłata na to idzie z pieniędzy placówki, która powinna przeznaczać fundusze na o wiele bardziej szczytne i użyteczne społecznie cele. Na zarzuty pensjonariuszy odpowiada krótko: - Oni skarżą się na wszystko.

NIE MA ZAKAZU PICIA

Mirosław Przewoźnik, zastępca dyrektora Wydziału Polityki Społecznej Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego: - Nie ma zakazu picia alkoholu w Domach Pomocy Społecznej, bo zastępują one domy, więc alkohol pity w umiarze jest dopuszczalny. Osoby pijane powinny być odwożone do izb wytrzeźwień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie