Nie chcemy kolejnej powodzi

Mieszkańcy gminy Borowa, Czermin i Gawłuszowice, w powiecie mieleckim, mogą być spokojniejsi o swoje bezpieczeństwo podczas powodzi. Zakończyła się modernizacja dziewięciokilometrowego wału na Wiśle, który do tej pory kilkakrotnie przepuszczał wodę.

Do najgroźniejszej sytuacji doszło w 1997 roku, kiedy wezbrane wody Wisły omal nie przelały się przez wał. Cała okolica została jednak zatopiona, bo wały przesiąkły.

- Wszędzie była woda, choć do przekroczenia wałów na Wiśle jeszcze trochę brakowało. Woda przesiąkała pod spodem wałów, które mają piaskowe i żwirowe podłoże - wspomina Edward Swół, sołtys z Ostrówka. Straty wówczas były ogromne. Nie wszyscy zdążyli ewakuować zwierzęta. Pod wodą były uprawy. - My też musieliśmy uciekać - dodaje sołtys.

Po tamtym dramacie zarządca wałów, czyli Podkarpacki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych znalazł ponad 23 miliony złotych na remont wałów. Z tej kwoty 13 milionów pochodzi z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. - Wały na Wiśle były w fatalnym stanie, szczególnie na terenie gmin Borowa i Czermin - przypomina wójt gminy Borowa Robert Rucki.

Teraz wały zostały uszczelnione i wzmocnione. Ponadto na ich szczycie poprowadzona jest droga, która zapewni komunikację w przypadku kolejnych powodzi i podtopień. - Nie daje to mieszkańcom stuprocentowego zabezpieczenia przed kolejną wielką wodą. Nie możemy być tego pewni, bo woda jest żywiołem. Wały po modernizacji tak naprawdę sprawdzi kolejna wielka woda, czyli wyższy poziom w Wiśle - dodaje Rucki. Podobnie myślą mieszkańcy gmin Borowa i Gawłuszowice, które co roku zalewane są nawet dwa-trzy razy.

To jednak nie koniec przeciwpowodziowych inwestycji w gminie Borowa. W przygotowaniu jest projekt zabezpieczenia przy rzece Breń Stary, gdzie już teraz wymieniane są przeciekające śluzy. Inwestycja związana z modernizacją wałów na Wiśle jest największą tego typu w historii gmin Borowa i Gawłuszowice.