Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czołowy polski piłkarz gra w Moskwie, dom buduje w Krakowie, a święta spędzi w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim

Dorota KUŁAGA

To był najlepszy sezon w karierze Mariusza Jopa. Piłkarz, pochodzący z Ostrowca Świętokrzyskiego, zbierał znakomite recenzje w drużynie FK Moskwa, do której trafił półtora roku temu za 400 tysięcy dolarów. Wrócił do reprezentacji Polski, dołożył swoją cegiełkę do wyjazdu na Mistrzostwa Świata w Niemczech i ma ogromne szanse na to, żeby w swojej sportowej biografii dopisać występy na tej najważniejszej dla piłkarza imprezie.

W Rosji rozgrywki toczą się systemem wiosna-jesień. Sezon skończył się w listopadzie, drużyna FK Moskwa zajęła piąte miejsce. - Działacze są zadowoleni, ale na podsumowaniu powiedzieli, że plany na przyszły rok są bardziej ambitne. Mamy być w pierwszej trójce - mówi Mariusz, który po zakończonym sezonie, razem z żoną i dziećmi, odpoczywa w Krakowie.

Zajęć ma sporo. Do Polski przyjeżdża rzadko, więc nagromadziło się trochę papierkowych spraw. Trzeba też dopracować ostatnie szczegóły dotyczące budowy domu. - W przyszłym roku chcemy się wprowadzić - zdradza nam swoje plany Mariusz. - Może uda się w maju, jak będzie przerwa dla reprezentacji przed finałami Mistrzostw Świata. A jak nie, to w wakacje, nie ma pośpiechu, przecież mamy tu mieszkanie.

Swoją przyszłość wiążą z Krakowem i dlatego podjęli decyzję o budowie domu. - Piękne miasto, dzieci będą miały większe perspektywy. A poza tym jest blisko do rodzinnego Ostrowca, dla nas to ważny argument - przyznaje Ania, żona reprezentacyjnego obrońcy.

Fani listy piszą

Gdy rozmawiamy z Mariuszem i Anią, do pokoju wbiega ich trzyletnia córka Julia. - Jop, Jop, tolko Jop! - krzyczy i wskakuje tacie na kolana. - Zna to ze stadionu - wyjaśnia nam żona zawodnika. - W czasie meczu kibice w taki sposób dopingują Mariusza.

Wychowanek KSZO jest niezwykle popularny, nie tylko wśród fanów FK Moskwa. Dostaje wiele listów od kibiców w różnym wieku, głównie po polsku, rosyjsku i niemiecku. - Ja jestem sekretarką męża. Są to bardzo miłe korespondencje. Na wszystkie odpowiadam, zawsze staram się wysłać fotos z autografem czy inny klubowy gadżet. I nawet czekolady nie dostałam za to od męża - z uśmiechem mówi Ania. - Kupię ci truskawkową, może nawet dwie - obiecuje Mariusz.

Kibice moskiewskiego klubu cenią Jopa za postawę fair, z której był znany również w polskiej lidze, i za umiejętności. W klasyfikacji prowadzonej przez gazetę "Sport Ekspress" zajął najwyższe miejsce z grona swoich klubowych kolegów, wyprzedził nawet króla strzelców rozgrywek Dmitrija Kiriczenko. Na czołowej pozycji był też w rankingu na najlepszego obrońcę ligi. Nic dziwnego, że działacze już teraz chcą przedłużyć z nim kontrakt, który obowiązuje do listopada 2007 roku. - Są rozmowy, prowadzi je mój menażer Jarosław Kołakowski. Zobaczymy, co z nich wyniknie - dyplomatycznie odpowiada główny zainteresowany.

Pieniądze w walizce

Życie w Moskwie jest kosztowne. Za wynajęcie trzypokojowego mieszkania w bloku, i to wcale nie o wysokim standardzie, miesięcznie płacili 1100 dolarów. - Tańsze są może rozmowy telefoniczne. Poza tym od niedawna wszystkie rozmowy z telefonów stacjonarnych wewnątrz miasta są darmowe. Dlatego u nas w domu często jest "gorąca linia" - uśmiecha się Ania.

Na finanse Mariusz nie może jednak narzekać. Liga rosyjska jest znana z tego, że czołowe kluby, a do takich zalicza się FK Moskwa, płacą bardzo dobrze i zawsze na czas. - Pamiętam, że byliśmy kiedyś na przedmeczowym zgrupowaniu w naszym ośrodku. Nie mogliśmy wyjechać, więc księgowa w walizkach przywiozła nam premię za wygrane spotkanie - z uśmiechem opowiada Jop, który od niedawna po Moskwie jeździ mitsubishi lancerem. Wcześniej poruszał się głównie metrem, ale ze względów bezpieczeństwa i w trosce o dzieci, które trzeba zawozić do przedszkola, zdecydował się kupić auto.

Wydawać by się mogło, że za sprawy finansowe w rodzinie Jopów odpowiada Ania, która skończyła studia ekonomiczno-prawne. - Akurat jest odwrotnie - stwierdza wybranka serca popularnego piłkarza. - Od samego początku finansami zajmuje się Mariusz i robi to bardzo dobrze. Ja mam inne obowiązki - dom, dzieci - i uważam, że taki układ jest idealny.

Przez Moskwę do Niemiec

Dobrze się stało, że półtora roku temu piłkarskie drogi zaprowadziły Mariusza do Moskwy. Regularnie gra w lidze silniejszej niż polska, zrobił duży postęp i doczekał się na upragnione powołanie do reprezentacji Polski.

- Dla mnie kadra zawsze będzie najważniejsza, nawet gdybym grał za darmo - podkreśla Mariusz. - Cieszę się, że wróciłem do niej w takim momencie, gdy awansowała do finałów Mistrzostw świata, a w perspektywie jest wyjazd do Niemiec. Mam nadzieję, że z moim udziałem.

Uważa, że losowanie było dla Polski pomyślne i z optymizmem możemy jechać na finały tej prestiżowej imprezy. - Wiadomo, że faworytem są Niemcy, ale stać nas na to, żeby nawiązać z nimi walkę. Ekwador i Kostaryka są w naszym zasięgu. Przy takich rywalach wyjście z grupy jest jak najbardziej realne - twierdzi Mariusz.

Obok niego duże szanse na występ na zbliżających się Mistrzostwach Świata ma pochodzący również z Ostrowca Świętokrzyskiego Kamil Kosowski. Teraz jest zawodnikiem angielskiego klubu FC Southampton, ale kto wie, czy wkrótce nie pójdzie w ślady Mariusza Jopa. Pytali już o niego działacze z Moskwy. Po udanej rundzie jesiennej w kręgu zainteresowań selekcjonera Pawła Janasa znalazł się też Grzegorz Piechna z Kolportera Korony Kielce.

- Nie znam go osobiście, ale podziwiam Grześka za to, co robi - mówi Mariusz. - Zdobył piękną bramkę w debiucie z Ekwadorem, w lidze strzela jak na zawołanie. Nie było chyba takiego piłkarza, który od klasy okręgowej do pierwszej ligi byłby królem strzelców. A on jest blisko tej korony. Trzymam za niego kciuki, bo byłby to niezwykły wyczyn.

Myślami przy świętach

W Polsce Mariusz będzie wypoczywał do początku stycznia. Później wraca do Moskwy i rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu. Najpierw czeka go zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, później w Portugalii i Hiszpanii. 19 marca startuje rosyjska liga, kilka dni wcześniej zespół Jopa rozegra pucharowy mecz z Torpedo Moskwa. Wtedy dołączy do niego żona z dziećmi - Julią i sześcioletnim Kacprem, który na razie nie wykazuje zbyt dużego zainteresowania futbolem.

Mariusz i Ania myślami są już przy świętach Bożego Narodzenia. Spędzą je z rodziną w Ostrowcu Świętokrzyskim. Na kilka dni chcą się też wybrać do Krynicy i na narty do Czech, razem ze znajomymi z Moskwy. - Narty były zakazane w Wiśle Kraków, teraz nie mam takiego zapisu w kontrakcie. Wiadomo, że trzeba uważać, ale ja nie zamierzam szaleć na stoku. Najważniejsze, żeby zmienić klimat, wyłączyć telefon i odpocząć.

- Już widzę, jak wyłączysz telefon, przecież ty lubisz udzielać wywiadów - żartuje Ania. Po chwili dodaje. - Ja, broń Boże, nie mogę narzekać. Mariusz potrafi oddzielić piłkę od życia prywatnego, nigdy nie przynosi do domu problemów z klubu, nie mamy "cichych dni" po przegranym meczu, a wiem, że u innych zawodników to się zdarza.

- Problemy staram się zostawić w szatni. Jak przychodzę do domu, to myślę o czym innym - o żonie, dzieciach, rodzinie. To jest moje największe szczęście - podkreśla Mariusz, czołowy polski piłkarz.

Mariusz Jop

Urodził się 3 sierpnia 1978 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wzrost - 188 centymetrów. Waga - 86 kilogramów. Żona Anna, dzieci - Kacper w styczniu skończy 6 lat, Julia - 3 lata. Wykształcenie wyższe - absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Pozycja na boisku - obrońca. Kluby - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Wisła Kraków, Widzew Łódź, Wisła Kraków, FK Moskwa. W polskiej ekstraklasie - 117 spotkań, 9 bramek. Sukcesy - z Wisłą Kraków trzy razy zdobył mistrzostwo Polski, dwa razy Puchar Polski. W pierwszej reprezentacji Polski zadebiutował 30 kwietnia 2003 roku, w towarzyskim meczu z Belgią, zakończonym wynikiem 1:3. Rozegrał w niej osiem spotkań - w 2003 roku z Belgią, Kazachstanem, w 2005 roku z Serbią i Czarnogórą, Izraelem, Walią, Islandią, Anglią, Ekwadorem. Hobby - zabawa z dziećmi, czytanie książek, ostatnio szczególnie Dana Browna, Internet.

Ma anielską cierpliwość

- Mariusz to bardzo pracowity i skromny chłopak - mówi Włodzimierz Jop, tata zawodnika, który mieszka w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Osiągnął coś w piłce, w Moskwie zarabia niezłe pieniądze, ale nigdy się nie wywyższa. Pozostał sobą. Nawet jak dzwoni do mnie po meczu, to mówi o grze drużyny, a nie pochwali się, że zdobył bramkę, że został wyróżniony. Dowiaduję się o tym z prasy. Cały Mariusz... A życie go nie rozpieszczało. Dziewięć lat temu zmarła mi żona. Zostaliśmy we trzech - ja, Mariusz i starszy o dwa lata syn Paweł. Cieszę się, że wyrośli na dobrych, uczciwych ludzi. Mariusz jest przy tym niezwykle spokojny, trudno go zdenerwować. Kocha dzieci i ma do nich wręcz anielską cierpliwość.

Kibicuje Rutce i Bilskiemu

Mariusz ma w Moskwie "Cyfrę Plus" i w miarę możliwości na bieżąco śledzi polską ligę, szczególnie występy krakowskiej Wisły, swojej byłej drużyny, do której ma spory sentyment. - Od pewnego czasu poziom Wisły obniża się. Wpłynęły na to częste zmiany trenerów, odejście takich piłkarzy jak Tomek Frankowski czy Maciek Żurawski. Jeśli uda się utrzymać obecny skład, z Baszczyńskim i Sobolewskim, to myślę, że Wisła obroni mistrzostwo Polski. Ale nie będzie to łatwe, groźna będzie Legia Warszawa, spore wzmocnienia planuje Zagłębie Lubin, nie można zapomnieć o Kolporterze Koronie. Kielczanie byli objawieniem rundy jesiennej, są nieobliczalni. Cieszę się, że w tym zespole tak dobrze radzą sobie moi przyjaciele - Sławek Rutka i Arek Bilski, z którym grałem w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czołowy polski piłkarz gra w Moskwie, dom buduje w Krakowie, a święta spędzi w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie