Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryzykują życie

/AD/
Mimo zakazu ludzie przechodzą przez kłądkę, bo chcą skrócić sobie drogę do domu
Mimo zakazu ludzie przechodzą przez kłądkę, bo chcą skrócić sobie drogę do domu A. Kalita

Oszczędzają czas, ale bardzo ryzykują. Wisząca kładka na Wisłoce, łącząca Stare Miasto w Mielcu z Podleszanami może się zerwać z lin. Po powodzi wielu ludzi ze strachu przestało się przez nią przeprawiać, ale sporo osób nadal nie rezygnuje.

- Mamy bliżej, niż gdybyśmy jechali przez most. Do Mielca przez kładkę można dostać się pieszo. Tyle lat nic się nie działo, dlaczego miałoby akurat teraz - tłumaczą.

O kładkę martwi się wójt gminy wiejskiej Mielec Władysław Ochalik, jej rejon podlega jego gminie. Twierdzi, że już w sierpniu zacznie się budowa nowej kładki. Dwa miesiące później powinna być gotowa. Ale co do tego czasu?

- Kładka jest niebezpieczna - przestrzega wójt. - Po powodzi zrobiła się naprawdę groźna. Piszemy odezwy do mieszkańców, założyliśmy nawet kraty przed wejściem na kładkę, ale ludzie nie dają za wygraną.

Mieszkańcy Podleszan i sąsiednich wiosek, którzy tą drogą dostają się do Mielca do pracy, na zakupy i do kościoła, ucięli pręty kraty i nadal chodzą po kładce.

Kiedy była powódź, rejonu kładki bez przerwy pilnowali strażnicy miejscy. Teraz jeżdżą od czasu do czasu i pouczają ryzykantów.

- Tyle możemy zrobić. Każdy ryzykuje na własne życzenie. To tak, jakby ktoś chciał przepłynąć rzekę wpław. Nie mamy prawa mu zabronić - wyjaśnia komendant Straży Miejskiej Arkadiusz Misiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie