(fot. archiwum)
"Żadna WRONa orła nie pokona" oraz "Pracuj Wydajnie", takiej treści ulotki krążyły po Tarnobrzegu w kilka dni po wprowadzeniu stanu wojennego.
Zrobili je i kolportowali Tadeusz Zych, Witold Bochyński, Zbigniew Wójcik i Jacek Kubal, wówczas studenci lubelskich i krakowskiej uczelni. Jak mówi dowodzący akcją Tadeusz Zych, znany samorządowiec, wracając do domu byli tak przesiąknięci strajkową atmosferą Lublina i Świdnika, że uznali za konieczne zrobienie zamieszania w Tarnobrzegu.
"Spiskowcy" mieli dużo szczęścia. W przeciwieństwie do Stanisława Zipsera i Krzysztofa Wianeckiego, skazanych na więzienie za rozlepianie odezw w Kopalni Machów nie zostali nigdy nakryci.
Po 20 grudnia 1981 roku przeprowadzili trzy większe akcje ulotkowe. Pierwszą w kościele na Serbinowie. - Pamiętam, z jakim napięciem rozkładaliśmy ulotki na ławach w prawie pustym kościele, przed mszą. Nawet w zakonnicy widzieliśmy milicjanta - wspomina Bochyński, dzisiaj ekonomista i lider tarnobrzeskiej Platformy Obywatelskiej.
Rozdali też ulotki 1 stycznia w czasie porannej mszy w kościele Dominikanów. Część osób chętnie sięgała po karteczki, inni brali je z zaskoczeniem, a jeszcze inni szybko podawali dalej, jakby ich palce parzyły. Akcję rozkładania ulotek na wycieraczkach mieszkań przy Wyspiańskiego Bochyński zapamiętał szczególnie. - Warczące psisko patrzyło takim milicyjnym wzrokiem. Obszedłem potwora i rzucając ulotki na parapet wyszedłem z klatki.
Akcje nie były może imponujące, ale według niektórych informacji były jedyne w mieście. - Podnoszące na duchu były reakcje osób, które w ciągu kilkunastu dni od wprowadzenia stanu wojennego zobaczyły w Tarnobrzegu ulotki. Wiele osób, a ponoć także milicja przypisywała im znaczenie większe niż my sami - twierdzi Bochyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?