Od połowy grudnia tarnobrzeskie i mieleckie PKS nie uznaje połówek biletów miesięcznych. Dlatego pasażerowie wykupując całe bilety miesięczne zdani są na jednego przewoźnika. Wiąże się to nawet z kilkugodzinnym oczekiwaniem na powrót z pracy lub ze szkoły do domu.
O konflikcie między tarnobrzeską spółką PKS a firmą Conex z Mielca poinformowali nas pasażerowie, którzy jak to zwykle bywa, w takich sytuacjach, są najbardziej stratni.
BYŁO TAK PIĘKNIE
Problemy z dojazdem na trasie Tarnobrzeg - Mielec pojawiły się w połowie grudnia ubiegłego roku. - Do tego czasu było tak, że dojeżdżając z Tarnobrzega do Mielca, połówkę biletu miesięcznego kupowało się u tarnobrzeskiego przewoźnika, drugą u mieleckiego - opowiada jeden z pasażerów. - Dzięki takiemu rozwiązaniu mogliśmy korzystać z oferty przewozowej dwóch firm. Dojeżdżaliśmy wieloma autobusami co w zimie lub jesienią, nie było bez znaczenia.
Tymczasem po 16 grudnia pasażerów spotkała niemiła niespodzianka. - Coraz częściej zdarzało się, że pasażer pokazujący połówkę miesięcznego nie był zabierany przez mieleckie PKS. Do paradoksów dochodziło także u tarnobrzeskiego przewoźnika, jednak tam, zdaniem pasażerów, kierowcy byli bardziej pobłażliwi.
- Wystarczyło poprosić i można było jechać - opowiada nasz czytelnik. - Tymczasem mielecki kierowca z góry powiedział, że nie zabierze. Efekt tego jest taki, że od stycznia kupujemy całe miesięczne i czekamy na jednego przewoźnika z Tarnobrzega lub Mielca. Można także kupić bilet jednorazowy, ale po kilku dojazdach okazuje się, że dojazdy są zbyt kosztowne.
O CO CHODZI?
Dlaczego po kilku latach funkcjonowania połówek miesięcznych nagle okazuje, że system jest zły? Zdaniem Leszka Guzego, dyrektora ds. przewozu oraz spraw techniczno-gospodarczych w PKS Tarnobrzeg, spółka z o.o., sprawcą konfliktu jest strona mielecka. - Dyrekcja w Mielcu twierdzi, że system połówek nie sprawdza się, gdyż oni przewożą znacznie więcej pasażerów niż nasze autobusy - twierdzi dyrektor. - Podobno wyliczono, że na 150 naszych pasażerów w mieleckich autobusach, przypada 10 ich pasażerów przewożonych w tarnobrzeskich autobusach. Nie wiem, skąd ta statystyka, ale uważam, że nie jest adekwatna do prawdziwej liczby.
Zdaniem Władysława Świetlickiego, prezesa firmy Conex w Mielcu, winę za konflikt ponoszą kierowcy tarnobrzeskiego PKS. - Nagle po 15 grudnia, nasi pasażerowie zaczęli skarżyć się, że kierowcy tarnobrzescy zabierają najwyżej czterech pasażerów z połówką - twierdzi prezes Świetlicki. - Podobno kierowcy tłumaczyli, że taki mają nakaz od dyrekcji. Aby rozładować sytuację, uruchomiliśmy własny kurs na trasie Mielec - Padew Narodowa, gdyż właśnie tam dochodziło do największych spięć z kierowcami.
BILANS BILETEREK
Nadzieją na rozwiązanie konfliktu są bileterki, czyli kasy fiskalne montowane w autobusach. Zarówno tarnobrzeski, jak i mielecki przewoźnik montuje urządzenia, które wykażą, ilu pasażerów jeździ na trasie Mielec - Tarnobrzeg, a ilu w drugą stronę. - Pod koniec stycznia będziemy mieli pierwsze wydruki z bileterek i dzięki temu określimy dokładną liczbę pasażerów - zapowiada dyrektor Guzy. - Mam nadzieję, że wtedy dojdziemy do porozumienia z mielecką dyrekcją.
Chęci do wspólnych rozmów wykazuje także dyrekcja firmy Conex, która nie ukrywa, że zależy jej na zatrzymaniu jak największej liczby pasażerów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?