Wyniki środowej, drugiej już w tym roku akcji "Prędkość" nie pozostawiają złudzeń - tylko nieliczni kierowcy stosują się do przepisów ograniczających prędkość jazdy. Liczby złapanych przez radary też nie do końca odzwierciedlają rzeczywistość.
- Kierowcy mrugają światłami i ostrzegają innych o policyjnych patrolach z radarami - mówi aspirant sztabowy Józef Pokusa, szef tarnobrzeskiej "drogówki".
Dlatego dobry efekt dają kontrole kaskadowe, czyli dwa radary w odległości kilkuset metrów. Amator szybkiej jazdy ostrzeżony przez innego kierowcę zdejmuje nogę z gazu, ale po minięciu radiowozu znów przyspiesza. Nie wiedząc, że tuż przed nim jest drugi patrol z radarem. Mandat murowany.
W swoich zmasowanych działaniach policjanci wykorzystywali zarówno tradycyjne radary ręczne - potocznie nazywane suszarkami, wideorejestratory w nieoznakowanych samochodach oraz fotoradary ustawione przy drodze.
- Kierowcy zatrzymani za zbyt szybką jazdę szukają bardzo różnych wymówek. Najczęściej usprawiedliwiają się tym, że spieszą się do pracy - dodaje Józef Pokusa. - Kiedyś jeden z kierowców przekonywał policjanta, iż musiał pędzić do domu, bo została tam sama jego świnka morska.
Mandaty i punkty
Kierowcy przekraczający dozwoloną prędkość muszą się liczyć z konsekwencjami: do 10 km/godz. - mandat 50 zł i 1 punkt karny, 11-20 km/godz. - mandat 50-100 zł i 2 pkt., 21-30 km/godz. - mandat 100-200 zł i 4 pkt., 31-40 km/godz. - mandat 200-300 zł i 6 pkt., 41-50 km/godz. - mandat 300-400 zł i 8 pkt., powyżej 51 km/godz. - 400-500 zł i 10 pkt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?