Tak wspomina wychowawczynię, która wspólnie z byłą dyrektorką placówki zasiada na ławie oskarżonych.
Daniel mieszka w Kotowej Woli (powiat stalowowolski). W skopańskim "bidulu" był 6 lat. Wczoraj do sądu w Tarnobrzegu zeznawać, jako świadek w procesie, przyjechał ze swoją matką.
- Byków miałam 30, świń też nie mniej. Wszystkim człowiek nie dał rady się zająć i tak się złożyło, że dziecko poszło do domu dziecka - usprawiedliwia się Maria Krasoń, matka Daniela. - A panie, co on tam przeżył!
W skrócie
W skrócie
Jesienią 2004 roku jedna z byłych podopiecznych Domu Dziecka w Skopaniu wyjawiła matce zastępczej, że w czasie pobytu w tej placówce była gwałcona przez współwychowanków. O wszystkim miała wiedzieć dyrektorka, ale nie powiadomiła prokuratury i policji, aby zachować dobre imię placówki. Dyrektorka i jedna z wychowawczyń zasiadły na ławie oskarżonych. Obie kobiety oskarżone są również o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad podopiecznymi.
KOPAŁA MNIE
Zarówno matka, jak i syn, po wyjściu z rozprawy w bardzo negatywnym świetle przedstawili wychowawczynię, jedną z dwóch (obok byłej dyrektorki) oskarżonych w procesie.
- Jak nie chciałem sprzątać w pokoju albo coś innego, to ona biła mnie butem po głowie. Takim drewnianym butem - mówi Daniel. - Kiedyś rzuciła we mnie kluczami, kiedyś też mnie kopała. A kolegę to do kaloryfera przywiązywała kablem.
Matka dodaje, że opiekunka podobno biła też wychowanków pasem. Takim wojskowym, grubym. - O dyrektorce to złego słowa ja nie powiem, bo nie słyszałam, żeby syna biła. Ale o tych gwałtach, co tam były między wychowankami, to wiedzieli wszyscy - dodaje Maria Krasoń.
CIOCIE I WUJKOWIE
Oprócz Daniela i jego matki, sąd przesłuchał także nauczycielkę ze szkoły w podmieleckiej Borowej. Szkoła przyjmowała na wakacje jednego z wychowanków Domu Dziecka w Skopaniu.
- Nigdy na nic się nie skarżył - mówi Alicja Mazur. - Wręcz przeciwnie. Zauważyłam, że dziecko było w placówce przyzwyczajone do zdrobnień swojego imienia, czyli tak się do niego zwracano. Opiekunów natomiast określało mianem cioć i wujków.
Wczoraj, ku rozczarowaniu "wycierających" korytarz sądowy dziesięciu ekip reporterskich prasowych, radiowych i telewizyjnych, wyrok znów nie zapadł. Znów, bo o finale mówi się od wielu tygodni. Strony składają jednak coraz to nowe wnioski dowodowe, a sąd wzywa kolejnych świadków. Tak było również wczoraj. Sąd wyznaczył termin kolejnego posiedzenia na 22 marca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?