Sanepid sprawdza, jaki proszek był w kopercie. Policja ustala, kto mógł być nadawcą tej przesyłki i czy nie był to dowcip.
Jedna z pracownic, która w poniedziałek rano otworzyła kopertę, jest pod ścisłą obserwacją w izolatce, nikt nie może się z nią kontaktować. Pozostałe cztery osoby też miały znaleźć się w szpitalu, ale ustalono, że zgłoszą się do izby przyjęć, gdyby źle się czuły.
- Na razie wszystko z nami jest w porządku - mówi Lucyna Podhalicz, dyrektor biura poselskiego Marka Kuchcińskiego.
W biurze są trzy pomieszczenia, wszystkie zdezynfekowane. Zaś sala, w której otwarto list, jest zamknięta. Policja prowadzi dochodzenie.
- Poinformowaliśmy na początku Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną - mówi Paweł Międlar z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Ustalamy, kto mógł być nadawcą tej przesyłki i czy nie był to dowcip.
Dochodzenie potrwa kilka dni. Przede wszystkim sanepid musi ustalić, co to był za proszek. Natomiast policjanci badają treść listu.
- Pracownicy biura widząc biały proszek nie czytali dokładnie włożonych do listu kartek, ale można było się zorientować, że słowa te są utrzymane w formie pogróżek - powiedziała Lucyna Podhalicz.
Pogróżki związane są z ustawą deubekizacyjną, czyli odebraniem przywilejów i wysokich emerytur byłym funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?