Dzisiejszy dzień handlowy na mieleckim bazarze powinien być spokojny. Konflikt między handlarzami, a władzami miejskimi trwał od kilku tygodni. Strażnicy miejscy nakazali właścicielom stoisk z chodników przy ulicach Kusocińskiego i Solskiego przesunąć się w głąb bazaru.
Ci protestowali, bo ich zdaniem we wskazanym miejscu nie mieściły się wszystkie namioty i stoiska. Kilka razy w tej sprawie odwiedzili magistrat. Ostatni raz przedwczoraj. Wtedy usłyszeli, że w środę po południu przedstawiciele magistratu spotkają się z nimi na bazarze i wspólnie poszukają miejsca.
Wczoraj kilkunastu straganiarzom komendant Straży Miejskiej pokazał najpierw kawałek wyasfaltowanego terenu koło trybun stadionu w pobliżu bramy do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Handlarze kręcili głowami. - To jest za daleko od głównego bazaru. Kto tu do nas przyjdzie? - protestowali. Całą gromadą ruszyli w stronę wejścia do bazaru od ulicy Kusocińskiego. Zaraz za bramą po prawej stronie jest kilkudziesięciometrowy pas trawy. - Może tu moglibyśmy się przenieść? - proponowali.
Komendant wykonał telefon do prezydenta miasta. - Jest zgoda - oznajmił po chwili zebranym.
Straganiarze obiecali, że sami zadbają, żeby w tym miejscu był porządek. Sami ustalą między sobą, który kawałek ziemi każdy z nich zajmie. Dopytywali się, czy mogą liczyć na anulowanie wniosków o ukaranie do Sądu Grodzkiego (takie wnioski Straż Miejska zaczęła sporządzać po tym, jak w ostatnią sobotę straganiarze mimo zakazu rozłożyli się na chodnikach). Komendant zapowiedział: - To że Państwo są zgodni zakończyć sprawę, będzie okolicznością łagodzącą. Ale postępowanie trwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?