Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciało kobiety na leśnej drodze

Agata Dziekan
Pani Elżbieta dobrze znała zmarłą: - Często do nas przychodziła. A dziś sąsiad mi mówi: "Zośka nie żyje”.
Pani Elżbieta dobrze znała zmarłą: - Często do nas przychodziła. A dziś sąsiad mi mówi: "Zośka nie żyje”. A. Dziekan
Martwą 54-letnią mieszkankę Dębiaków znaleziono przedwczoraj w pobliżu drogi pożarowej w lesie między jej miejscowością a pobliską Trześnią.

Na ciało natknął się przygodny mężczyzna, który przejeżdżał tamtędy rowerem. To on zawiadomił policję przedwczoraj około godziny 19.25. Kobieta miała wyraźne obrażenia głowy. Dziś, po sekcji zwłok, będą znane przyczyny śmierci

ISTNIEJE PODEJRZENIE…

Prokurator rejonowy w Mielcu Marian Burczyk mówił wczoraj: - Istnieje uzasadnione podejrzenie, że do tragedii przyczyniła się osoba trzecia. O przyczynie śmierci będzie wiadomo więcej jutro, po sekcji zwłok, która zostanie przeprowadzona w Krakowie. Przypuszczalnie jednak zgon wywołał uraz głowy.

Zmarła Zofia B. nie była rodowitą mieszkanką Dębiaków. Do wioski sprowadziła się kilka lat temu. Kupiła tu drewniany domek. Ale nie mieszkała sama. Wkrótce wprowadził się do niej mężczyzna, od rodziny którego pani Zofia kupiła dom. Stali się parą.
CZASEM WZYWAŁA POLICJĘ…

- Często można było ich zobaczyć, jak razem jechali na rowerach. Wiem, że ona dostawała jakieś świadczenie, chyba emeryturę. A on nigdzie nie pracował. Lubił wypić, to czasem miał jakieś przewinienia. Później kary odpracowywał. Robił coś dla gminy. Widziałam, jak mu pomagała - mówi pani Irena.

Ludzie w Dębiakach mało przychylnie wypowiadają się o konkubencie zmarłej kobiety. Twierdzą, że ją bił. - Moja córka niedawno widziała, jak ją okładał pięściami tu na szosie. Ona sama czasem mówiła zrezygnowana: "wszystko, mi jedno". Czasem wzywała policję - dopowiada pani Maria.

Co kobieta mogła robić wieczorem na leśnej drodze? - Może jechała po alkohol. Bo w naszej wiosce nie ma sklepu z wódką. Oni razem często robili takie wyprawy - domyślają się mieszkańcy Dębiaków.

Konkubent trafił przedwczoraj do policyjnej izby zatrzymań. Ale jak podawał prokurator rejonowy prowadzący śledztwo, nie postawili mu żadnych zarzutów. - Policja ma prawo zatrzymać na 48 godzin. Ale wobec tego mężczyzny nie będzie żadnego wniosku o tymczasowe aresztowanie. Na razie nie ma podejrzanego w tej sprawie - informował Marian Burczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie