Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały staw martwych ryb

Agata DZiekan
Przedwczoraj wędkarze wyłowili półtorej tony śniętych ryb. Wczoraj szacowali, że będzie ich trochę mniej. Dużo opadło na dno.
Przedwczoraj wędkarze wyłowili półtorej tony śniętych ryb. Wczoraj szacowali, że będzie ich trochę mniej. Dużo opadło na dno. A. Dziekan
Hodowlana katastrofa w podmieleckim gospodarstwie. Czy ktoś z premedytacja wylał do wody trującą substancję?

Tony martwych ryb pływają w jednym ze stawów gospodarstwa w Rzemieniu koło Mielca. Wstępne ustalenia wskazują, że ryby wytruły się od jakiegoś związku chemicznego. Miejscowi wędkarze, którzy prowadzili hodowlę, wyceniają straty na co najmniej 50 tysięcy złotych.

Martwe ryby wędkarze spostrzegli w poniedziałek rano. Rozmiar rybich zniszczeń był ogromny. Staw ma powierzchnię ośmiu hektarów. Wiesław Magda, dyrektor powiatowego Wydziału Ochrony Środowiska mówi: - W tej hodowli dominowały karpie. Ale były też sumy, liny, karasie, szczupaki, węgorze. Śniecie było masowe. Objęło wszystkie gatunki

JUŻ PÓŁTOREJ TONY
Do przedwczorajszego wieczora wędkarze wyciągnęli ze stawu półtorej tony martwych ryb. Wczoraj kontynuowali oczyszczanie wody. Wędkarze wyciągają zwierzęta, które utkwiły najbliżej brzegu. Ale wiele ryb opadło już na dno zbiornika i z lądu trudno po nie sięgnąć. - Dlatego rozważana jest decyzja o spuszczeniu wody ze stawu, aby w ten sposób usunąć wszystkie śnięte ryby - dopowiada dyrektor.
Inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pobrali ze stawu próbki wody i martwych ryb. Zostaną teraz wykonane specjalistyczne analizy, aby wykryć przyczynę katastrofy. Wiesław Magda mówi, że wstępne badania wyeliminowały biologiczne i bakteriologiczne przyczyny śnięcia. Masowa śmierć ryb nie nastąpiła także z powodu braku tlenu w wodzie. - Przypuszczalna przyczyna to obecność w wodzie jakiegoś związku chemicznego - mówi.
O tym że w stawie jest jakaś trująca substancja świadczy także to, że chociaż obok znajdują się trzy inne stawy, w nich nic złego się rybom nie stało. - Śnięcia ryb nie zaobserwowano także w kanale doprowadzającym wodę do stawu i wyprowadzającym.

SĄ ZAŁAMANI
Wędkarze są załamani. Wiceprezes mieleckiego Koła numer 23 Polskiego Związku Wędkarskiego Krzysztof Myszkowski mówi rozżalony: - Nasza kilkuletnia praca została zniweczona. Mieliśmy odchowane ryby. Hodowaliśmy je do połowu.
Podaje, że w stawie było około pięciu ton ryb. Szacuje: - Licząc, że kilogram kosztuje około 10 złotych, straty wyniosły 50 tysięcy złotych.

Kręci głową, kiedy pada pytanie, czy wędkarze mieli wrogów: - Wręcz przeciwnie, chwalono nas. Zajęliśmy się stawami, dobrze prowadziliśmy gospodarstwo.
Wędkarze zgłosili sprawę na policję. Stróże prawa w Mielcu nie dysponują jeszcze informacjami wskazującymi na to, że ktoś z mógł z premedytacją wytruć ryby. Czekają na wyniki specjalistycznych analiz wody i padliny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie