Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komarenko zawsze dawał sobie radę

Artur Szczukiewicz
Już za tydzień, w piątek, 30 listopada, na andrzejki z „Echem Dnia” płyta z największymi przebojami zespołu Ivan i Delfin.
Już za tydzień, w piątek, 30 listopada, na andrzejki z „Echem Dnia” płyta z największymi przebojami zespołu Ivan i Delfin. ZOOM
Ivan Komarenko - w Polsce spełniły się wszystkie jego marzenia. Teraz czeka już tylko na wielką miłość.

Ma piwne oczy, ciemną karnację, jest wysoki i wysportowany, nie wygląda na swoje 31 lat... Zdaniem wielu polskich dziewczyn jest po prostu ideałem. Taki właśnie jest Ivan Komarenko, chłopak z dalekiej Syberii, który w życiu zawsze sam dawał sobie radę.

Jeszcze dwa lata temu był zwykłym studentem. Dziś jego piosenki zna cała Polska, a on sam - dzięki udziałowi w serialu "M jak miłość" i w programie "Taniec z gwiazdami" - złamał serca wielu polskich nastolatek.

Jan Paweł II odmienił jego życie

Miał 19 lat, kiedy oświadczył swojej mamie, że wyrusza z rodzinnego Rudogorska, żeby szukać szczęścia i pracy w Moskwie. W rosyjskiej stolicy opiekował się sparaliżowaną dziewczyną, to ona przekonała go, by przyjął chrzest. Z Moskwy pojechał do Polski, na spotkanie z Ojcem Świętym. Zobaczył papieża podczas mszy w Częstochowie i ten dzień odmienił całe jego życie. Zaczął głęboko wierzyć w to, że jego los się odmieni, że kiedyś wróci do Rudogorska i powie: mamo udało mi się, nie musisz martwić się o pieniądze.

- W tamtych czasach nie można było sobie kupić wycieczki do Warszawy - wspomina Ivan. - Musiałem sam zdobyć pieniądze na załatwienie wizy, przejazd, start za granicą. Mama dała mi na drogę do Polski złote kolczyki, jedyną cenną rzecz, jaką miała. Przyjechałem do Warszawy i sprzedałem je w kantorze za śmiesznie małe pieniądze. Nie było mi łatwo, ale wierzyłem, że uda mi się znaleźć w Polsce spokój i szczęście.

U zakonnic w Częstochowie

Wiara dodawała Ivanowi sił, tak jak modlitwy sióstr franciszkanek z Częstochowy, które przygarnęły go do siebie, potem dały list polecający i wysłały do Lasek pod Warszawą. Tam przez pół roku Ivan opiekował się niewidomymi dziećmi. Z kolejnym listem polecającym trafił do Irkucka w Rosji, prosto na plebanię polskiego księdza Ignacego Pawła. Duchowny namówił go na studia w Polsce, pomógł załatwić stypendium i dzięki temu Ivan skończył polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Nie został jednak ani nauczycielem, ani tłumaczem, czuł, że jego powołanie to muzyka.

Muzyka - jego przeznaczenie?

- Szukałem zespołu, z którym mógłbym śpiewać - mówi. - Znalazłem go w jednym z warszawskich klubów. Grali piosenki Stinga, Claptona, Wondera. Kiedy ich zobaczyłem, stwierdziłem, że to muzycy mojego życia. Zapytałem, czy mogę z nimi śpiewać. Zrobiliśmy próbę w mieszkaniu jednego z nich i zostałem. Kilka miesięcy śpiewałem szlagiery innych artystów, aż wreszcie zaproponowali mi, żebym napisał własną piosenkę. Napisałem "Jej czarne oczy". I tak to się zaczęło.

Muzyka to jednak ciężki kawałek chleba - jak mówią niektóre gwiazdy polskiej estrady. Na początku zawsze trzeba zacisnąć pasa i tak też było w przypadku Ivana. Mieszkał byle gdzie, jadł byle co, nie miał na ubrania, na bilety autobusowe, chodził w podartych butach, ale zawsze budził zachwyt urodą i głosem. Był biedny, ale szczęśliwy i ciągle wierzył, że wszystkie jego marzenia się spełnią. I słusznie! Trzy lata temu zauważył go Michał Wiśniewski i postanowił otworzyć mu "drzwi do kariery" w swoim programie "Jestem jaki jestem". Ivan znalazł się w finale. Powoli przyzwyczajał się do wszędobylskich kamer, do tłumów rozhisteryzowanych fanek, do rozdawania autografów.

Co tak naprawdę znaczy słowo show-biznes, zrozumiał jednak dopiero wtedy, kiedy producenci programu koniecznie chcieli wejść z kamerą do jego bardzo skromnego mieszkania, pokazać jego biedę. Ivan zrezygnował z udziału w reality-show, choć miał duże szanse na wygraną.

Nie minął rok i zaskoczył nawet samego Wiśniewskiego, kiedy okazało się, że jego piosenka "Jej czarne oczy" jest na pierwszych miejscach list przebojów. Razem z zespołem "Delfin" wydał płytę, koncertował i zarabiał pieniądze, a do tego jeszcze dostał rolę w jednym z najpopularniejszych polskich seriali, w "M jak miłość"!
Wkrótce potem zaproszono go do udziału w piątej edycji programu "Taniec z gwiazdami". Ivan doszedł aż do finału, ale Kryształową Kulę "sprzątnął" mu sprzed nosa Krzysztof Tyniec. - To była wspaniała przygoda - wspomina program.
Ivana dopiero teraz, gdy osiągnął sukces, stać na przyjemności. Ale nie szasta pieniędzmi na prawo i lewo. Większość zarobionych pieniędzy wydaje na podróże i... pomoc rodzinie. Niedawno kupił mamie mieszkanie. Dużo koncertuje.

Ivan Komarenko znalazł w Polsce to, czego szukał - przyjaciół, spokój i dom. Tęskni jeszcze tylko za dziewczyną, którą mógłby pokochać. Wierzy jednak, że również jego marzenie o wielkiej, romantycznej miłości spełni się już wkrótce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Komarenko zawsze dawał sobie radę - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie