Dzięki natychmiastowej reakcji mieleckich policjantów i ich brawurowej akcji udało się odzyskać samochód skradziony wtorkowej nocy. Właścicielka, o tym, że złodziej przejechał jej autem 40 kilometrów i pokonał dwie policyjne blokady, dowiedziała się dopiero rano.
Mieszkaniec ulicy Dąbrowskiego w Mielcu w poniedziałek około godziny 23 spostrzegł przez okno, że dwóch mężczyzn kręci się w pobliżu samochodu jej sąsiadki. Zanim chwycił za telefon, żeby zawiadomić policję, zobaczył jeszcze, jak złodzieje otworzyli drzwi i uruchomili pojazd.
- Dyżurny komendy, gdy otrzymał zawiadomienie, wydał polecenie patrolom policyjnym sprawdzenie samochodu. Jeden z patroli zauważył auto - volkswagena golfa z 2003 roku - gdy skręcał z ulicy Kilińskiego w aleje Jana Pawła II - relacjonuje Wiesław Kluk, rzecznik prasowy Komendy Policji w Mielcu.
Szybko stracili golfa z oczu
Policjanci ruszyli za golfem dając kierowcy sygnał do zatrzymania. Złodziej jednak tylko przyspieszył. Zaczął uciekać w stronę Borowej. Stróże prawa rozpoczęli pościg. - Ale ze względu na to, że była noc, padał śnieg z deszczem, mogli, i to jedynie miejscami, osiągać prędkość 120 kilometrów na godzinę - wyjaśnia rzecznik.
Policjanci szybko stracili uciekające auto z oczu. Ale okazało się, że na trasie golfa znajduje się inny policyjny patrol. Stróże prawa ustawili radiowóz na drodze i sygnalizatorem dawali znaki do zatrzymania. Auto jednak tylko przemknęło obok radiowozu. Wtedy mielecka komenda powiadomiła o pościgu komendy z ościennych województw.
Tuż przed Szczucinem tamtejsi policjanci ustawili kolejną blokadę. Ale i tym razem złodziej nie zamierzał się zatrzymać. - Kierowca musiał jechać z ogromną prędkością, bo odcinek z Mielca do Szczucina o długości około 40 kilometrów pokonał w 15 minut - dopowiada Wiesław Kluk.
Uszkodził auto, ucieczka pieszo
I pewnie nadmierna prędkość sprawiła, że, gdy golf minął blokadę, wpadł w poślizg. Auto uderzyło kołem w krawężnik. Kierowca wjechał jeszcze w osiedle mieszkaniowe, ale po chwili porzucił samochód i zaczął uciekać pieszo. Volkswagena, lekko uszkodzonego, udało się odzyskać. Przeszukanie terenu jednak nie przyniosło rezultatu. Policjanci nie złapali złodziei.
Właścicielka, o tym, że ktoś chciał skraść jej auto dowiedziała się dopiero na drugi dzień. - Była bardzo wdzięczna. Jeszcze dziś dzwoniła z podziękowaniami - mówił wczoraj policjant, który zajmował się oględzinami auta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?