Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwulatek zginął pod kołami

Marcin Radzimowski
Policjanci pod nadzorem prokuratora zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii.
Policjanci pod nadzorem prokuratora zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii. M. Radzimowski
Rodzinny dramat w Kolbuszowej Górnej. Dwulatek zginął pod kołami samochodu, którym kierowała jego ciocia.

Grześ bawił się na podwórku w czasie, gdy siostra jego mamy cofała samochodem terenowym. Nie zauważyła, że dziecko nagle podeszło pod koło. Lekarze nie zdołali uratować chłopca.

Cała rodzina i sąsiedzi są w szoku! - Za miesiąc skończyłby dwa latka - mówi Ania, mama dziecka.

Chwilę później 26-letnia kobieta zakrywa dłońmi twarz, jest zrozpaczona. Trudno nawet próbować zrozumieć co czuje. Nie obwinia swojej siostry, bo to był po prostu nieszczęśliwy wypadek.

Inni domownicy i członkowie rodziny też są na podwórku, gdzie doszło do tragedii. Siedzą i wpatrują się nieruchomo w jakiś punkt. Jakby wciąż nie wierzyli w to, co się stało. Wydaje im się, że uśmiechnięty Grześ za chwilę wybiegnie zza domu. Na piaszczystym podwórzu widać ślady opon samochodu i krew…

OSTATNIE POŻEGNANIE

Tragedia rozegrała się wczoraj około godziny 13.20 w Kolbuszowej Górnej. 32-letnia Dorota jak kilka razy w tygodniu przyjechała w odwiedziny do swoich rodziców, brata, siostry i swojego niespełna dwuletniego siostrzeńca. To dobra kobieta, wraz z mężem pomaga rodzinie, której czasami niełatwo związać koniec z końcem.
Po wizycie Dorota wsiadła za kierownicę mitsubishi montero i jak zwykle zaczęła powoli wycofywać z małego podwórza na drogę. Pożegnać się z nią wyszła siostra Ania, mama Grzesia. Chłopiec też bawił się w pobliżu. W pewnej chwili rozległ się krzyk…

- Trudno zrozumieć dramat tej rodziny. Grześ był takim wesołym dzieckiem, oczkiem w głowie swojej babci, mama też go bardzo kochała - mówi sąsiad. - Zaczynał już mówić. Sam nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Ogromna tragedia - dodaje.

LEKARZE PRZEGRALI

Mimowolna sprawczyni tragicznego wypadku doznała szoku. Zaraz po tragedii wsiadła do mitsubishi i jechała za karetką, modląc się o życie siostrzeńca. Najechany przez ciężkie terenowe auto chłopiec, doznał bardzo poważnych obrażeń. Niestety, lekarze przegrali walkę o jego życie.

Na miejscu, gdzie rozegrała się tragedia policjanci pod nadzorem prokuratora zabezpieczyli ślady, dokonali pomiarów. To pozwoli ustalić dokładne okoliczności tragedii. Niestety dziecku nikt życia nie zwróci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie