Kobiety w męskim fachu

W mieleckim i dębickim MKS za kierownicą autobusów zasiadły kobiety. Szefowie "komunikacji" czekają na kolejne.

- Kiedyś niechętnie zatrudniano panie w halach, bo praca była dla nich zbyt ciężka - tłumaczy Sławomir Gumienny z PZL Mielec. - Dziś jednak technika bardzo się rozwinęła, nie trzeba już mieć krzepy. I można wreszcie docenić kobiecą precyzję, cierpliwość, zaangażowanie, obowiązkowość.

Za pieniądze Unii

Panie szkolą się dzięki pieniądzom z UE w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Mielcu. Jedynie trzy mają wykształcenie techniczne, inne związane były dotąd z typowo kobiecymi zawodami.

- Liczę na dobrą, ciekawą pracę i, co ważne, w zakładzie z przyszłością - nie kryje Marzena Jachym. Inne panie chcą się sprawdzić. - Człowiek potrzebuje wyzwań. Chcemy same sobie dać szansę. Podjęłyśmy się czegoś nowego dla kobiet, przecieramy szlaki - podkreślają Alfreda Kasza i Monika Gola. Z kolei Teresa Śpiewak żartuje, że ma za sobą pracę z kobietami: - Czas na coś nowego. Praca w męskim zespole będzie komfortowa. Panowie nie tylko są szarmanccy wobec "rodzynków", ale i tacy konkretni - mówi.

Zmotywowane, łapią w lot

Panie teraz poznają właściwości metali, tajniki budowy maszyn, stosowania nowych technologii, a niebawem wejdą do hali PZL Mielec, na praktykę. Potem - egzamin. Nadzorująca kurs Janina Bajor i nauczyciel Janusz Kania zgodnie mówią, że panie są zmotywowane, przychodzą na kursy w komplecie, teorię łapią w lot. - Powiedziałbym nawet, że są czasem pojętniejsze niż panowie, dociekliwe, przy tym aktywne na zajęciach - ocenia.

W mieleckim MKS autobusem jeździ Leokadia Kulig, w dębickim - Karina Pękala. Spełniły swoje młodzieńcze marzenia o jeździe dużym pojazdem. Kiedy dowiedziały się o takiej możliwości, zrobiły kurs. Prezes MKS Mielec, Ewa Garncarz, tłumaczyła od dawna w mediach, że jej potrzeba kierowców, paniom - pracy. Wystarczyło wzajemnie sobie pomóc.

Ile dokładnie zarabiają panie w męskich zawodach pracodawcy nie chcą zdradzić, ale same kobiety są zadowolone.