Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedawczyni sama złapała złodziei

Agata Dziekan
W sklepie właściciel zainstalował dwie kamery - jedną nad kasą, drugą nad wejściem do sklepu. Chłopców zarejestrowała kamera nad kasą.
W sklepie właściciel zainstalował dwie kamery - jedną nad kasą, drugą nad wejściem do sklepu. Chłopców zarejestrowała kamera nad kasą. A. Dziekan
Trzej nastoletni chłopcy ukradli sprzedawczyni w sklepie w podmieleckiej Trześni drogi telefon. Nie wiedzieli, że ich poczynania śledzi kamera.

Właścicielka "komórki" obejrzała film. Sprawców znalazła kilkanaście minut później w pobliżu mieleckiego Placu Armii Krajowej.

Chłopcy zjawili się w sklepie w czwartek około godziny 13. Głośnio rozmawiali między sobą. Można było wywnioskować, że są z Mielca. Kiedy sprzedawczyni była zajęta obsługiwaniem innych klientów, jeden z nich sięgnął po telefon. - Musiał się trochę namęczyć. Bo panie sprzedawczynie trzymają "komórki" w gablocie z cukierkami, która jest zamknięta od strony, gdzie stoją klienci. Obok jest zamrażarka. Musiał przechylić się przez tę zamrażarkę - opowiada żona właściciela sklepu.

Dowód na obrazie

Okradziona szybko zauważyła brak telefonu. Zdenerwowała się, bo miała go raptem od kilku dni i wydała na niego ponad tysiąc złotych. Ale w sklepie jest kamera przemysłowa. - Ci chłopcy ukradli telefon dokładnie o godzinie 13.06. Bo tak wskazał obraz z monitoringu - dopowiada właściciel sklepu.
Na filmie widać dokładnie, jak jeden z nastolatków przechyla się i zabiera "komórkę", a dwaj go asekurują.
Sprzedawczyni i właściciel sklepu ruszyli samochodem w kierunku Mielca. Chociaż od zdarzenia minęło dobre kilkanaście minut, mieli nadzieję, że spotkają nastolatków gdzieś po drodze. Dojechali jednak już do samego centrum miasta. - To był czysty przypadek. I pech tych chłopaków - komentuje właściciel sklepu. - Zobaczyliśmy, jak szli przez Plac Armii Krajowej.

Sama złodziei złapała

Sprzedawczyni szybko wysiadła z auta i pobiegła za złodziejami. Właściciel zaparkował samochód i zaraz do niej dołączył. Nastolatków złapali na jednej z ulic odchodzących od placu.

- Oddali telefon. Ale wyrzucili już z niego kartę i włożyli swoją. Skasowali wszystkie wcześniej zapisane numery - relacjonuje właściciel sklepu. - Nie tłumaczyli się. Oddali skradzioną rzecz jakby nigdy nic.
Sprzedawczyni wezwała policję. Stróże prawa zajęli się początkującymi złodziejami. Okazało się, że kradzieży dokonali dwaj 15-latkowie i jeden 16-latek. Będą odpowiadać za swój czyn przed Sądem Rodzinnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie