Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandycki napad na prywatną posesję w Czerminie

Redakcja
W poniedziałek policjanci przesłuchiwali zatrzymanych. Tych trzech czeka na swoją kolej.
W poniedziałek policjanci przesłuchiwali zatrzymanych. Tych trzech czeka na swoją kolej. A. Dziekan
Kilka osób właśnie kończyło grillowanie, kiedy dziesięciu bandytów z kijami bejsbolowymi wbiegło na podwórze.

Później przestępcy wdarli się do domu. Jeden z poszkodowanych dostał w głowę drewnianym kijem, drugi ma zwichniętą rękę.

Sąsiedzi pobitych kręcą głowami. Nie wierzą, że coś takiego mogło rozegrać się w ich wiosce. Wyglądało jak bandycki napad z gangsterskiego filmu. - Było już po pierwszej w nocy w sobotę. Spaliśmy wszyscy. A tu nagle pisk opon, wrzaski, światła reflektorów. I okrzyki: "Zabić go!" - opowiada jeden z sąsiadów.

Mówi, że ludzie wybiegli przed domy. Wypatrywali w ciemności, co się dzieje.
Inny mieszkaniec Czermina relacjonuje: - Rodzina spokojna. Urządzili sobie grilla. Byli rodzice, ich syn, dwie córki i jeszcze kawaler tej jednej córki. I chyba jeszcze jacyś znajomi. Najwyżej osiem osób.

Opowiada, że starsi już wtedy poszli się położyć, a młodzi kończyli zabawę. Grillowali bez dużych ilości alkoholu. Szli w kierunku domu, kiedy to się zaczęło.

Uciekli do domu

- Cała gromada wpadła na podwórze z drewnianymi pałami. Dobrze, że sąsiedzi zdążyli się już schować do domu, bo by ich chyba bezbronnych pozabijali na wolnej przestrzeni - mówi przerażona sąsiadka.

Napadnięci zamknęli drzwi na klucz. Ale nie ostudziło to agresji zbirów. Wybyli szybę w oszklonych framugach drzwi, a jeden z agresorów sięgnął dłonią i przekręci klucz od wewnątrz. Banda wpadła do środka.

Kiedy bandyci wpadli do domu, o napadzie wiedziała już policja w Czerminie i w Mielcu. Policjantów zdążyła zawiadomić właścicielka domu. Kiedy chwilę później - sąsiedzi podkreślają, że pomoc nadeszła dosyć szybko - napastnicy usłyszeli sygnały zbliżających się policyjnych radiowozów, wsiedli do aut i zaczęli uciekać. Ale stróże prawa ruszyli za nimi w pościg.

Schwytali dziewięciu zbirów

Do policyjnej izby zatrzymań mieleckiej komendy trafiło dziewięciu mężczyzn (dziesiątego policja szuka). Byli pijani. Mają od 18 do 27 lat.

Rzecznik prasowy Komendy Policji w Mielcu Wiesław Kluk podaje, że napadnięci są mocno posiniaczeni. 22-letni syn właścicieli domu ma rany na głowie. Sąsiedzi dopowiadają, że chłopak otrzymał mocny cios kijem w czoło. Na pogotowiu lekarz założył mu cztery szwy, ale na szczęście nie musiał zostawać na leczenie w szpitalu. Drugi z grillujących opuścił pogotowie z szyną na ręce.

Wczoraj do późnego popołudnia trwały przesłuchania. Rzecznik prasowy nie potrafił jeszcze dokładnie podać treści zarzutów, jakie usłyszą podejrzani. Na pewno będą odpowiadać za pobicie. Za ten czyn grozi do trzech lat więzienia.

Wiesław Kluk nie był też jeszcze w stanie Wczoraj podać powodów bandyckiego napadu. Sąsiedzi wzruszali ramionami: - To w większości ludzie z sąsiedniej wioski, Trzciany. Oni tak robią. Wracają z dyskoteki i nagle "strzela im coś do głowy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie