Starosta mielecki ogłosił w czwartek pogotowie powodziowe w związku z podniesionym stanem Wisłoki. Fala kulminacyjna spodziewana jest dziś po północy, ale fachowcy mówią, że powinna przejść stosunkowo łagodnie.
Jak przyznaje Jarosław Bargiel, specjalista do spraw zarządzania kryzysowego w mieleckim starostwie powiatowym, czwartek upłynął mu między innymi na odbieraniu dziesiątków telefonów od przerażonych mieszkańców. Chcieli wiedzieć, co się dzieje i czego się spodziewać.
BEZ PODTOPIEŃ
- Ale zgłoszeń o podtopieniach czy szkodach wyrządzonych przez wodę nie ma. Mogą się one potencjalnie wiązać z przejściem fali kulminacyjnej, ale nasze wstępne wyliczenia mówią, że nawet nad ranem woda raczej nie powinna przekroczyć stanu alarmowego - podkreśla Bargiel.
W czwartek, woda w Wisłoce w okolicach Mielca przybierała około 10 centymetrów na godzinę.
POWINNO BYĆ DOBRZE
- Ale w Krajowicach, w górze rzeki, już opadała. Fala się spłaszczała. Bliżej nas są Łabuzie, a tam stan wody obniżył się w ciągu dwóch popołudniowych godzin aż o 0,5 metra. Sytuacja powinna się, więc i u nas stabilizować - uspokaja Bargiel.
O godzinie 14 stan Wisłoki wynosił 575 centymetry, a stan alarmowy to 650 centymetrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?