Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woda zabrała życie i niosła zniszczenie

Rafał Adamski, Zdzisław Surowaniec, /mg/
Sobota, godzina 17. Mielczanie spokojnie obserwują rzekę płynącą już swoim korytem. Zagrożenie minęło.
Sobota, godzina 17. Mielczanie spokojnie obserwują rzekę płynącą już swoim korytem. Zagrożenie minęło. M. Małodzińska
Nagła powódź zebrała na Podkarpaciu tragiczne żniwo. W niewielkiej rzece utonął młody mężczyzna.

Naszemu regionowi nie zagrażają już powódź ani podtopienia. Wysoka woda minęła, opadów na razie nie będzie. Jednak zniszczonych jest wiele dróg i mostów, zalane zostały gospodarstwa. Zginął też jeden człowiek.

Sytuacja zaczęła pogarszać się w czwartek. Wezbrały San, Wisłok i Wisłoka. Zagrożone były między innymi Krosno, Przemyśl, a także wiele mniejszych miejscowości. W piątek w 10 powiatach południowej części regionu ogłoszono alarmy przeciwpowodziowe.

Utonął obok swojego domu

Woda zabrała także jedno życie. Mieszkaniec Jabłonki (powiat brzozowski) w czwartkowy wieczór wyszedł do sklepu.
Na noc nie wrócił. Następnego dnia rodzina poinformowała policję. W sobotę jego zwłoki strażacy wydobyli z rzeki Dydnianki w miejscowości Dydnia. Ten potoczek po opadach nieoczekiwanie przybrał. 35-letni mężczyzna prawdopodobnie spadł do wody z mostka niedaleko swojego domu.

Straż w akcji

Dotychczas wiadomo o podtopieniu i zalaniu około 400 hektarów pól i upraw, zniszczeniu siedmiu mostów i przepustów, podtopieniu i zalaniu około 80 domów i trzech szkół.

- Od czwartku Państwowa Straż Pożarna interweniowała około 400 razy - poinformowano nas w Wojewódzkim Stanowisku Koordynacji Ratownictwa.
Straż pożarna miała najwięcej zgłoszeń do wypompowania wody z zalanych piwnic, posesji, niedrożnych przepustów drogowych. Dramatyczna sytuacja przez kilka godzin panowała w powiatach krośnieńskim i sanockim.

Wojewoda ogłosił w sobotę alarm powodziowy dla nadsańskich gmin, choć poziom wody w Sanie był poniżej stanu alarmowego. Wyjątkiem był punkt pomiarowy przy Elektrowni Stalowa Wola, gdzie wczoraj stan alarmowy przekroczony był o 10 centymetrów. Ale Referat Zarządzania Kryzysowego w starostwach stalowowolskim uspokajał, że woda opada. Sprzyjała pogoda.
FALA KULMINACYJNA

W sobotę fala kulminacyjna na Sanie przepływała przez Przemyśl i w południe przekroczyła stan alarmowy o 16 centymetrów, ale ciągle spadała. W Nisku woda na Sanie miała 458 centymetrów głębokości (stan alarmowy to 500 centymetrów), w Stalowej Woli stan wody w sobotę był na poziomie 426 centymetrów - przy stanie alarmowym 450 centymetrów, który wczoraj przekroczony został o 10 centymetrów.
Sanem płyną duże ilości połamanych gałęzi i wszystko to, co woda zabrała w górnym odcinku.

Wisłoka opada

Od soboty woda opada także na Wisłoce. Planowana na sobotę druga fala kulminacyjna na Wisłoce okazała się bardzo płaska. W sobotni poranek, około godziny 8 woda osiągnęła stan 623 centymetrów. Później zaczęła opadać.

O utrudnieniach w związku z zagrożeniem przeciwpowodziowym mogli mówić mieszkańcy Podleszan, którzy byli niemal odcięci od świata. Aby dostać się do Mielca musieli pokonywać spory odcinek trasy łączący wioskę z mielecką kładką. Teraz wszystko powinno już wrócić do normy.

Wczoraj rano poziom Wisłoki w Mielcu wynosił 348 centymetrów. Pogotowie powodziowe zostało odwołane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie