Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Radziwiłowicz lubi przebywać w Portugalii

Piotr Kutkowski
Jerzy Radziwiłowicz od1998 jest aktorem Teatru Narodowego w Warszawie.
Jerzy Radziwiłowicz od1998 jest aktorem Teatru Narodowego w Warszawie.
O podróżach, kinie, spędzaniu wolnego czasu i politycznych debatach w telewizji rozmawiamy z Jerzym Radziwiłowiczem.

* Lubi pan festiwale filmowe?

- Zależy jakie. Bywanie na "napuszonych" festiwalach nie sprawia mi przyjemności.

* Kiedy zaproponowano panu przyjazd do Kazimierza na festiwal filmowy długo się pan wahał?

- Niedługo. Po pierwsze, nigdy nie byłem w Kazimierzu na festiwalu. Po drugie, Kazimierz jest piękny. Po trzecie, była to dla mnie okazja spędzenia w miłym towarzystwie kolegów tygodnia urlopu. Wszystko przemawiało za tym, by przyjechać. Złaziłem Kazimierz tam i z powrotem, rynek mam dokładnie rozpracowany, byłem też na zamku w Janowcu. Ten festiwal był festiwalem, łączącym piękne rzeczy - swobodną atmosferę z poważną zawartością tego, co tu jest prezentowane. Czułem się doskonale.

* Spotykając się z widzami odnosi pan wrażenie, że ludzie wciąż lubią kino i znają się na kinie?

- Świadczy o tym najlepiej frekwencja na seansach…

* Również na tych w multipleksach?

- W multipleksach pokazywane są głównie filmy łatwiejsze w odbiorze, ale są i miejsca, gdzie można zobaczyć kino bardziej ambitne. Zależy, czego widz oczekuje.

* Czym się pan kieruje, decydując się wystąpić w filmie?

- Otrzymując taką propozycję, interesuję się przede wszystkim scenariuszem. Za tym idzie oczywiście nazwisko reżysera, bo dobry reżyser może zrobić dobry film nawet pomimo niedostatków scenariusza. Liczy się też dla mnie obsada, partnerzy.

* "Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza"… Przez długi czas był pan utożsamiany z kinem politycznym. Trudno było panu wyjść z tego wizerunku?

- Nie miałem z tym żadnych problemów, a to głównie dlatego, że jestem przede wszystkim aktorem teatralnym. Filmy stanowiły zawsze boczną gałąź mojego życia zawodowego.

* Po tamtych rolach miał pan propozycje kariery politycznej?

- Kiedyś, jedną, nieśmiałą, ale nie skorzystałem, ponieważ nie interesowało mnie to. Natomiast był moment, kiedy w sposób jak na mnie dość zdecydowany podjąłem działalność polityczną. Był to rok 1989, zasiadłem wówczas w komisji wyborczej z ramienia Komitetu Obywatelskiego, zaangażowałem się również w kampanię wyborczą. Uznałem, że gdy ludzie znają człowieka z ekranu i w jakiś sposób ufają mu, to w takich przełomowych, najważniejszych momentach trzeba również wspomóc to, co się dzieje. Natomiast codzienna polityka nie jest moją domeną.

* Widząc w telewizji dyskutujących polityków, co pan robi? Przełącza pan kanał?

- Zależy kto dyskutuje i o czym dyskutuje. W większości nie znamy się na polityce i musimy ufać człowiekowi, którego wybraliśmy do parlamentu. Jeżeli to nasze zaufanie zdradza, wówczas przestajemy mu ufać. Niestety, bywa że to, co widzę i słyszę jest tak obrzydliwe, że w ogóle wyłączam telewizor.

* Dużo czasu spędza pan przed telewizorem?

- Na pewno nie jestem stałym telewidzem i nie spędzam przed telewizorem życia. Czasami nie włączam go nawet przez kilka dni. Gdy telewizja jest mi do czegoś potrzebna, to jej po prostu używam. A ostatnio, będąc dłuższy czas za oceanem w ogóle nie oglądałem polskiej telewizji. I nie żałuję.
* Co pan najbardziej lubi robić w wolnym czasie?

- Nie dzielę czasu na wolny i nie wolny. Przygotowując się do danej roli, dużo pracuję w domu i wszystko, co robię, kręci się wokół mego życia zawodowego. Bardzo lubię czytać, ale lektur tych też nie dzielę na oderwane od mojej pracy czy też nie, bo zawsze się to w jakiś sposób wiąże.

* Wspomniał pan o dłuższym, zagranicznym wyjeździe. Gdzie to było?

- W Meksyku. Mam przyjaciół, którzy mieszkają tam od dawna. Parę dni spędziłem u nich, potem pojechałem na półwysep Yukatan, żeby zobaczyć Meksyk poza stolicą.

* Do jakiego kraju planuje pan teraz podróż?

- Zwykle nie planuję podróży i nie działam z dużym wyprzedzeniem. Ale jeśli już myślę o wyjeździe, to do Portugalii, bo tam bardo lubię przebywać.

* Ze względu na doskonale wino porto?

- Porto jest bardzo smaczne i bardzo je lubię, ale Portugalię lubię głównie ze względu na to, że jest przepięknym krajem, a Lizbona to dla mnie zupełnie magiczne miasto. Lubię również ze względu na muzykę fado, której jestem fanem.

*Sam pan śpiewa?

- Nie.

* Nawet przy goleniu?

- Przy goleniu każdy podśpiewuje i nawet czasami miewam ochotę głośniej pośpiewać, ale boję się, że moi słuchacze nie byliby w tego faktu zadowoleni.

* Co w najbliższych planach zawodowych? Film, serial?

- Nie, czeka mnie natomiast kilka spektakli teatralnych. Próby odbywały się już przed wakacjami, po wakacjach zostaną wznowione. Pierwsza premiera w listopadzie.

* Wydaje się pan człowiekiem bardzo spokojnym, zrównoważonym. A jaka jest rzeczywistość?

- Nie zawsze taki jestem, ale staram się nie dawać się ponosić, nie być wariatem.

* Co zatem może pana wyprowadzić z równowagi?

- Wiele rzeczy, ale nie powiem, jakie to są rzeczy, żeby nikt nie próbował.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jerzy Radziwiłowicz lubi przebywać w Portugalii - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie