Rozpętała się burza w sprawie finansowania znieczulenia dla kobiet przy porodzie. Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci za znieczulenie, a lekarze przyznają, że coraz więcej kobiet chce rodzić przy jego zastosowaniu. Ministerstwo Zdrowia pozbawia wszystkich złudzeń, w resorcie ekstrapieniędzy na znieczulenie nie ma.
W stalowowolskim szpitalu do tej pory kilkakrotnie zdarzyły się przypadki, że kobiety rodziły bez bólu, ze znieczuleniem.
- Dzieje się tak jedynie w uzasadnionych przypadkach. Wówczas znieczulenie jest wpisane w koszty procedury - wyjaśnia Roman Ryznar, zastępca dyrektora szpitala do spraw finansowo-ekonomicznych.
CHCĄ ZE ZNIECZULENIEM
Adam Krawczyk, zastępca ordynatora Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w tej lecznicy przyznaje, że coraz więcej kobiet chciałoby rodzić ze znieczuleniem.
- Ale problem to nie tylko brak płatnika za tę usługę, ale również brak odpowiedniej obsady na każdym dyżurze. Lekarz anestezjolog podczas dyżuru znieczula pacjentów do operacji i zabiegów na wszystkich oddziałach. Gdyby wprowadzono możliwość stosowania znieczulenia na porodówkach, wówczas jeden z lekarzy musiałby dodatkowo pełnić dyżur tylko w tym miejscu - mówi Adam Krawczyk.
ROZWAŻYĆ ZA I PRZECIW
Profesor Andrzej Skręt, wojewódzki konsultant do spraw ginekologii i położnictwa, zwraca uwagę, że nawet jeśli ministerstwo zdecydowałoby się na finansowanie znieczulenia, to nie wszystkie placówki mogłyby je wykonywać.
- Do tego trzeba mieć odpowiednią kadrę medyczną i sprzęt. Najważniejsze jest bezpieczeństwo. W całej dyskusji na ten temat nie można zapomnieć o bezpieczeństwie kobiety i noworodka. Mało kto mówi o tym, że do zastosowania w bezpieczny sposób znieczulenia zewnątrzoponowego jest potrzebna doskonała kadra anestezjologiczna i sprzęt - podkreśla profesor Skręt. - Nie możemy również zapomnieć, że przy zastosowaniu znieczulenia kobieta może mieć problemy ze współpracą z lekarzami, ponieważ nie czuje skurczy i nie wie, w którym momencie powinna przeć. A to oznacza, muszę to powiedzieć, że może się to wiązać z użyciem przy porodzie kleszczy. Wszystkie te względy musimy brać pod uwagę - wyjaśnia.
Jak mówi, absolutnie nie jest przeciwny stosowaniu znieczulenia przy porodzie, ale dodaje, że nie ma jednoznacznej recepty w tej sprawie.
- Nie chciałbym, jeśli już znieczulenie byłoby finansowane, żeby obok siebie rodziły dwie kobiety: jedna ze znieczuleniem, a druga w bólach, tylko dlatego, że brakuje w szpitalu anestezjologa - dodaje.
WOLNY WYBÓR
Krzysztof Stolarski, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w tarnobrzeskim Szpitalu Wojewódzkim, nie ma wątpliwości, że to zdobycz, którą należy wykorzystywać i stosować przy porodach.
- Obecnie, z uwagi na stanowisko funduszu, nie możemy stosować znieczulenia u kobiet. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to procedura ratująca życie, ale zdarzają się sytuacje, kiedy zastosowanie znieczulenia przy porodzie byłoby jak najbardziej uzasadnione - mówi ordynator Stolarski.
Jego zdaniem, fundusz powinien finansować znieczulenie, a lekarz po konsultacjach z pacjentką zdecydować, kiedy należy je stosować.
- Każdy powinien mieć wolny wybór. Obecnie takiego nie ma. Doskonale wiemy, że są kobiety, które mają bardzo wysoki próg bólu. Przy porodzie nie są one w stanie współpracować z lekarzem. To tylko jeden z przykładów, kiedy znieczulenie byłoby konieczne - dodaje.
Uważa on również, że jeśli ministerstwo nie chce finansować znieczulenia, to kobiety powinny mieć możliwość wykupienia dodatkowo tej usługi w publicznej palcówce.
- Obecnie nie jest to możliwe - mówi na koniec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?