Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sepsa zabiła małego chłopczyka

Anna Krężel
Na Oddziale Dziecięcym ordynator i dyrekcja szpitala zastosowały już wszelkie środki ostrożności. Nie tylko bliskim chłopczyka, ale również personelowi medycznemu, który go ratował zaaplikowano antybiotyki.
Na Oddziale Dziecięcym ordynator i dyrekcja szpitala zastosowały już wszelkie środki ostrożności. Nie tylko bliskim chłopczyka, ale również personelowi medycznemu, który go ratował zaaplikowano antybiotyki. A. Krężel
18-miesięczny chłopczyk trafił z sepsą na Oddział Dziecięcy mieleckiego szpitala. Po godzinnej reanimacji stało się jasne, że nic więcej nie można już zrobić.

W poniedziałek w mieleckim Szpitalu Powiatowym zmarł mały chłopczyk. Na Oddział Dziecięcy trafił w bardzo ciężkim stanie. Reanimacja dziecka trwała około godziny. Lekarze i pielęgniarki robili wszystko aby uratować malucha.

Najgorsza odmiana

Chłopczyk był już we wstrząsie, gdy dotarł na oddział. Wystąpiły u niego wykrzepienia wewnątrznaczyniowe, miał też zmiany krwotoczne na skórze, był oziębiony i blady. Niestety chłopczyk miał najgroźniejszą odmianę sepsy, zwaną neisseria. Śmiertelność przy tym typie choroby jest bardzo wysoka, wynosi aż 85 procent.

- Staraliśmy się jak tylko mogliśmy. Zrobiliśmy wszystko, co w ludzkiej mocy, aby uratować chłopczyka. Zastosowaliśmy m.in. leki krążeniowe, sterydy, heparynę, antybiotyki, jednak organizm dziecka nie reagował. Próbowaliśmy je także ratować z pomocą osocza, płynów infuzyjnych i tlenu, ale nic z tego jednak nie wynikało.

Nastąpiło zatrzymanie akcji serca. W związku z tym wraz z anestezjologiem przez praktycznie godzinę reanimowaliśmy bardzo chore dziecko. Wszystko na nic - mówi zrozpaczona Beata Piotrowska, ordynator Oddziału Dziecięcego w mieleckim szpitalu.

Atakuje mało odpornych

Mielecka placówka zastosowała odpowiednie środki ostrożności w związku z faktem, że chłopczyka zaatakowała ta choroba. Każdy, kto zetknął się z chłopcem otrzymał odpowiedni antybiotyk. Szpital powiadomił również lekarzy rodzinnych oraz Sanepid o pojawieniu się sepsy.

- W tej chwili poszukujemy nosiciela choroby. Nie jest jednak tak, że rodzina dziecka czy właśnie nosiciel są zagrożeni. Choroba jest groźna dla osób z wyraźnym spadkiem odporności, luką immunologiczną organizmu, co zdarza się rzadko. U osób dorosłych kontakt z bakterią może się nawet ujawnić tylko jako ból gardła, nie musi od razu dojść do posocznicy. Wdrożyliśmy wszystkie procedury profilaktyczne, aby wykluczyć niebezpieczeństwo - mówi jeszcze ordynator Oddziału Dziecięcego.".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie