Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puste obietnice i całkiem puste konta

Ewa Bożek
Stanisław Pieprzny dyrektor stalowowolskiego Sanepidu, ma najlepszą sytuację w regionie. Pieniądze na pokrycie zobowiązań znalazł w bieżącym budżecie.
Stanisław Pieprzny dyrektor stalowowolskiego Sanepidu, ma najlepszą sytuację w regionie. Pieniądze na pokrycie zobowiązań znalazł w bieżącym budżecie. Z. Surowaniec
Wszystkie Sanepidy na Podkarpaciu dostały wprawdzie pieniądze na dodatkowe zakupy, ale tylko na papierze.

Miał być duży zastrzyk finansowy dla podkarpackich stacji sanitarno-epidemiologicznych, tymczasem wiele z nich popadło w tarapaty finansowe. Wszystko z powodu listu Elżbiety Łukacijewskiej szefowej Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu, która powiadomiła Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, że dzięki jej staraniom przed końcem 2008 roku trafią dla stacji w województwie dodatkowe 1,3 miliona złotych. Nie trafiły...

Wszyscy na to konto zakupili głównie sprzęt komputerowy, a tymczasem pieniędzy nie ma, bo minerstwo finansów obcięło wydatki kilku resortom, w tym resortowi zdrowia, który teraz ma kłopoty z wypłaceniem obiecanych pieniędzy.

PIENIĄDZE PODZIELONE

- Zgodnie ze zgłoszonymi potrzebami poinformowaliśmy wszystkie stacje w województwie, jaką kwotę mogą rozdysponować. Niestety pieniądze, którymi dyrektorzy mieli zapłacić za zakupy jeszcze do nas nie trafiły. Mamy ogromną nadzieję, że jednak znajdą się na naszym koncie. Obecnie pomagamy stacjom jak możemy, czyli w miarę finansowych możliwości, po prostu przekazujemy im na uregulowanie rachunków pieniądze z bieżącego budżetu - mówi Dorota Gibała, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie.
PORADZILI SOBIE SAMI

Jedyna placówka w naszej części Podkarpacia, która nie ma problemów z zapłatą jest stalowowolski Sanepid. Otrzymał on pod koniec roku 55 tysięcy złotych. Kiedy okazało się, że pieniędzy nie dostanie, zapłacił rachunki sam.
Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, żeby znaleźć w bieżącym budżecie fundusze na zapłacenie dostawcom.

RESZTA ZADŁUŻONA

- Wychodzimy prawie na prostą - mówi Maria Budkowska, dyrektorka niżańskiego sanepidu.

Ta stacja otrzymała z województwa dyspozycję, że może zamówić potrzebne sprzęty za 14 tysięcy złotych. Kupiła laptopy potrzebne do pracy w terenie. Kiedy okazało się, że pieniądze nie wpłyną na konto, nadeszła też pomoc z wojewódzkiej stacji. Mimo to niżański Sanepid zamknął rok z długiem ponad 11 tysięcy 500 złotych.
Teraz dyrekcja na własną rękę spłaca część płatności. Sanepidowi zostało jeszcze do zapłacenia ponad 2 tysiące 500 złotych.

Tarnobrzeg, który dostał 55 tysięcy złotych, zamknął rok z długiem 18 tysięcy 500 złotych, Mielec, który miał wydać 40 tysięcy złotych winny jest jeszcze dostawcom połowę tej kwoty.

- Dzięki negocjacjom z dostawcami żadna placówka nie musi komukolwiek zapłacić za kupiony sprzęt natychmiast. Z każdym na własną rękę doszła do porozumienia. Niestety nie mamy jeszcze pisemnego potwierdzenia, że wspomniana kwota zostanie wpłacona na nasze konto, ale mamy telefoniczną obietnicę, że powinny one dotrzeć, wówczas nie będziemy mieć już żadnego problemu - mówi na koniec Gibała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie