Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alan Andersz: Do trzech razy sztuka

Kuba ZAJKOWSKI
Młody aktor w tym roku ma w planach wyprowadzkę od rodziców i zdanie egzaminu na prawo jazdy - dwa razy już oblał.

W zeszłym roku Alan Andersz podbił serca widzów rolą Patryka w serialu "39 i pół" i występami w VIII edycji "Tańca z gwiazda-mi". W tym zamierza skupić się także na życiu prywatnym. W planach ma wyprowadzkę od rodziców i zdanie egzaminu na prawo jazdy.

- Jaki był dla ciebie 2008 rok?
- Intensywny, ale bardzo pozytywny. Oczywiście po drodze pojawiło się kilka kryzysów, jednak ogólny rachunek wychodzi zdecydowanie na plus. Pracowałem na planie "39 i pół", wystąpiłem w "Tańcu z gwiazdami", zdałem do szkoły na kierunek realizacja dźwięku i poje-chałem na kilka międzynarodowych turniejów paintballowych, między innymi do niesamowitego Istambułu. Realizowałem swoje pasje i miałem dużo pracy, którą lubię. Zmieniło się też moje podejście do aktorstwa. W końcu zrozumiałem, że właśnie tym chcę się zajmować w przyszłości.
- Gdy rozmawialiśmy ostatnio, nie byłeś o tym przekona-ny…
- Moje wątpliwości rozwiało kilka dni zdjęciowych w "39 i pół", między innymi podczas wyjazdu na Mazury. Mieliśmy nocne zdjęcia, a ja w trzech ostatnich scenach występowałem sam. Reżyser serialu Mitja Okorn dał mi wolną rękę, więc mogłem się wyszaleć. Zapropo-nowałem kilka zmian i dałem dużo z siebie, bo musiałem pokazać skrajne emocje. Rzucałem się po namiocie i wkurzałem. Następnego dnia pomyślałem sobie, że aktorstwo to jest to!

- Jak z perspektywy czasu oceniasz swój występ w "Tańcu z gwiazdami"?
- Bardzo pozytywnie. Zgodziłem się wystąpić w tym programie, bo kocham taniec. Od początku miałem do tego dystans. Nie posze-dłem tam, żeby za wszelką cenę wygrać, tylko się dobrze bawić i zrealizowałem ten cel.

- Udział w tego typu programach ma także ciemną stro-nę: wzmożone zainteresowanie gazet i portali plotkarskich. Jak sobie dajesz z tym radę?
- Na luzie, nie mam z tym żadnego problemu. Zauważyłem, że aktorzy i inne medialne osoby same kreują wydarzenia, dzięki którym trafiają do prasy kolorowej. No bo jeżeli ktoś ucieka przed paparazzi, to oni go gonią i za wszelką ceną chcą sfotografować. Tylko raz zda-rzyło mi się dać nogę przed fotografami, w innych przypadkach nie zwracam na nich uwagi. Zachowuję się naturalnie, a to żaden temat. Przecież nie umieszczą w gazecie materiału, że Alan Andersz idzie ulicą i nic nie robi (śmiech). Zresztą nie ma o czym mówić, jestem normalnym chłopakiem. Jeżdżę autobusami, tramwajami i metrem, a nie limuzyną z przyciemnianymi szybami.

- Słyszysz za plecami szmer zainteresowania ludzi?
- Niektórzy się na mnie patrzą i dziwią, że ktoś, kto występował w "Tańcu z gwiazdami", jeździ środkami lokomocji miejskiej. Tym-czasem - jak już mówiłem - nie ma w tym nic nadzwyczajnego. To, że pojawiam się w telewizji, nie czyni mnie lepszym człowiekiem od innych.

- Masz już plany zawodowe na 2009 rok?
- Czeka mnie praca na planie trzeciej serii odcinków "39 i pół". Liczę na to, że - tak jak w drugiej części serialu - moja rola się rozwi-nie. Innych propozycji na razie nie mam.

- A plany prywatne?
- W 2008 roku kilka razy się przekonałem, że pora się usamo-dzielnić. Miałem dużo pracy na planie serialu, treningi do "Tańca z gwiazdami", szkołę i nieraz, gdy wracałem do domu zmęczony i zre-zygnowany, nie chciało mi się nawet rozmawiać z bliskimi. Niestety, cokolwiek się powie w takiej sytuacji, wychodzi źle. Chcę wyprowa-dzić się z domu, by tego uniknąć. Czasami potrzebuję pobyć sam, posłuchać muzyki, wyciszyć się. Potem chętnie opowiem mamie i ta-cie, co się u mnie dzieje.

- Masz już na oku jakieś gniazdko?
- Prawdopodobnie przeprowadzę się do naszego drugiego mieszkania na Saskiej Kępie w Warszawie, które od jakiegoś czasu stoi puste. Będę miał blisko do rodziców, bo przeniósłbym się zaled-wie o 600-700 metrów.

- Podobno usilnie próbujesz zdać egzamin na prawo jazdy. To prawda?
- Dzisiaj miałem kolejny termin, ale nie poszedłem na plac ma-newrowy, bo mam zdjęcia w "39 i pół". Poprzednie dwa podejścia do egzaminu praktycznego skończyły się niepowodzeniem. Za pierw-szym razem wymiękłem psychicznie. Przestraszyłem się jazdy po łu-ku, za wcześnie skręciłem kierownicę i wjechałem na linię. Za dru-gim było lepiej, ale i tak się nie udało. Nie poddaję się jednak i nie-długo spróbuję jeszcze raz. Przydałby mi się samochód, bo czasami mam bardzo mało czasu, by się gdzieś szybko przemieścić.

- Co z tańcem?
- Na pewno z niego nie zrezygnuję. Być może wrócę do grupy Agustina Egurroli, gdzie tańczyłem trzy lata. Wcześniej przez osiem lat trenowałem u Piotra Galińskiego. Myślę również, żeby spróbować sił w hip-hopie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Alan Andersz: Do trzech razy sztuka - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie