Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tkaczuk: Nigdy nie kontaktowałem się z sędziami

Dorota KUŁAGA, Włodzimierz ŁYŻWA
Dziennikarzom „Echa Dnia” udało się dotrzeć do dwudziestu tomów akt, dotyczących korupcji w Kolporterze Koronie. Są tam między innymi zeznania Wiesława Tkaczuka, byłego prezesa klubu.
Dziennikarzom „Echa Dnia” udało się dotrzeć do dwudziestu tomów akt, dotyczących korupcji w Kolporterze Koronie. Są tam między innymi zeznania Wiesława Tkaczuka, byłego prezesa klubu. D. Kułaga
Jako pierwsi publikujemy zeznania Wiesława Tkaczuka, byłego prezesa Kolportera Korony. W poniedziałek napiszemy o propozycjach korupcyjnych przed meczami z Siarką Tarnobrzeg i Stalą Stalowa Wola.

W piątek rozpoczęliśmy cykl artykułów, w których przedstawiamy szokujące fakty w sprawie afery korupcyjnej w Kolporterze Koronie Kielce w sezonie 2003/2004. Dziś zeznania Wiesława Tkaczuka, który pełnił wtedy funkcję prezesa klubu.

Fakt, że Wiesław Tkaczuk, podobnie jak Krzysztof Klicki, składał zeznania w prokuraturze w charakterze świadka, był dotąd nieznany. Jako pierwsi publikujemy ich treść oraz najważniejsze, naszym zdaniem, odpowiedzi na pytania, zadane przez prokuratora.

ZEZNANIA WIESŁAWA TKACZUKA

- O sprawie korupcji w Koronie Kielce w zasadzie dowiedziałem się z artykułów prasowych. W dniu 31 grudnia 2007 roku przeczytałem artykuł w "Przeglądzie Sportowym", a w nim wypowiedź sędziego Roberta S., który stwierdził, że raz otrzymał łapówkę od kierownika zespołu Pawła W., a raz Paweł W. proponował mu łapówkę, jednak on tej łapówki nie przyjął.

- Po tym artykule najpierw prezes zarządu Adam Żak spotkał się z Pawłem W. Z relacji Adama Żaka dowiedziałem się, że Paweł W. zaprzeczył, aby kiedykolwiek wręczył lub proponował korzyść majątkową jakiemukolwiek sędziemu. Przy okazji mojej wizyty w klubie również zapytałem Pawła W., czy jest jakakolwiek prawda w wypowiedzi sędziego Roberta S. Paweł W. zaprzeczył. Stwierdził, że on nigdy nie wręczył żadnych pieniędzy żadnemu sędziemu ani też nikomu pieniędzy nie proponował. (...)

- Kiedy zostali zatrzymani Paweł W. i Arkadiusz B., wydawało mi się już jasne, że coś było nie w porządku w klubie. Następnie zatrzymano Dariusza W., było to chyba w poniedziałek. We wtorek była cytowana przez dziennikarzy informacja z prokuratury o zarzutach, jakie postawiono Dariuszowi W. Dla mnie osobiście były to bardzo przykre i druzgocące informacje.

O SKŁADKACH WŚRÓD PIŁKARZY

- Dzień po przedstawieniu zarzutów, wspólnie z właścicielem klubu Krzysztofem Klickim i prezesem Adamem Żakiem, postanowiliśmy, że spotkamy się z zawodnikami, którzy obecnie grali w klubie, a którzy też byli zawodnikami klubu w sezonie 2003/2004, którego to sezonu dotyczyły zarzuty. W spotkaniu z zawodnikami Hermesem N. S., Sławomirem R., Jakubem Z. wziąłem udział ja, Adam Żak i wiceprezes Paweł Janas.

- To były indywidualne spotkania z zawodnikami. Każdego przepytaliśmy na okoliczność zarzutów. A ponieważ gdzieś tam była informacja, że pieniądze na korumpowanie sędziów były przekazywane z premii meczowych przez zawodników, zapytaliśmy, czy to prawda. Różne były odpowiedzi każdego z nich.

- Najpierw spotkaliśmy się ze Sławomirem R., który przyznał się i potwierdził, że zawodnicy składali się ze swoich premii na łapówki dla sędziów. Stwierdził też, że inicjatorem tego typu działań był trener Dariusz W. Pytaliśmy go, czy tylko i wyłącznie sezonu 2003/2004 dotyczył ten proceder korupcyjny. Sławomir R. zarzekał się, że dotyczyło to tylko sezonu 2003/2004. Ponieważ się przyznał, chcieliśmy mieć potwierdzenie na piśmie. Uzyskaliśmy to od niego. Stwierdził w tym oświadczeniu również, że trener Dariusz W. obiecał, iż z pomocą pana Andrzeja B. umożliwi on zespołowi awans do II ligi. To oświadczenie przesłaliśmy do Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie pamiętam, czy oświadczenie przesłaliśmy do prokuratury do Wrocławia. Następnie rozmawialiśmy z Hermesem N. S. Generalnie nie przyznał się on do winy. Stwierdził, że jakieś tam pieniądze dawał, ale nie wie, na co dawał. Mówił, że to była zbiórka na jakieś prezenty bądź jakieś wewnętrzne potrzeby. Że to były drobne kwoty i że dawał pieniądze parę razy. Mówił, że on w tym czasie niewiele rozumiał po polsku. Dawał pieniądze dlatego, że wszyscy dawali.

O "BAGNIE" W TRZECIEJ LIDZE

Po złożeniu zeznań Wiesław Tkaczuk odpowiadał jeszcze na pytania prokuratora, które miały wyjaśnić inne kwestie, związane z procederem korupcyjnym w Kolporterze Koronie. Przedstawiamy najciekawsze, naszym zdaniem, wątki.

- My rozmawialiśmy z Hermesem N. S. bez tłumacza. On bardzo dobrze mówił po polsku. Z tego, co wiem, sezon 2003/2004 był jego drugim lub trzecim rokiem pobytu w Polsce. Uważam, że on wtedy już rozumiał, co się do niego mówi. (...) Hermes N. S. generalnie nie przyznał się do tego, że wiedział, na co idą pieniądze, które dawał. W czasie spotkania był zdenerwowany, poirytowany, wzburzony tym, że my posądziliśmy go o uczestniczenie w działaniach korupcyjnych. Potem było spotkanie z Jakubem Z., który absolutnie do niczego się nie przyznał. Twierdził, że o niczym nie wie. Argumentował, że on był wtedy bardzo młody i w ogóle się nie interesował tymi sprawami. Mówił, że zarabiał mało. W związku z tym nie dawał żadnych pieniędzy. Mówił, że o niczym nie wiedział.

- Dla nas w kontekście przyznania się do winy byłych pracowników Arkadiusza B., Pawła W., Sławomira R. oraz trenera Dariusza W. było jasne, że zawodnicy wszyscy zrzucali się na łapówki. Stąd też postanowiliśmy zawiesić tych piłkarzy w swoich obowiązkach, a następnie rozwiązać z nimi kontrakty. Z tym, że w przypadku Sławomira R. było to oczywiste, bo się przyznał, a w przypadku Hermesa N. S. i Jakuba Z. sprawa była bardziej skomplikowana. Oni się nie przyznali i musieliśmy się z nimi porozumieć co do rozwiązania kontraktów. Zostały rozwiązane z końcem czerwca 2008 roku. (...).

- To samo powiedział trener Arkadiusz Kaliszan. Pamiętam, że wtedy miałem również rozmowę z Pawłem W. i zadałem mu wprost pytanie: "Panie Pawle, czy jest coś, o czym nie wiem?". On wtedy z uśmiechem na ustach powiedział: "Absolutnie nie. Wszystko jest w porządku, panie prezesie".

- Chcę powiedzieć, że cały Zarząd Korony Kielce pracował społecznie. Byliśmy menedżerami, zatrudnionymi w różnych firmach Grupy Kolporter. Nie znaliśmy specyfiki środowiska piłki nożnej. Pamiętam takie pojedyncze wypowiedzi trenera Dariusza W., że trzecia liga to "bagno", że sędziom trzeba dawać za sprawiedliwe sędziowanie, że inaczej się nie da. Ja wtedy mówiłem: "Panowie, no to trudno, my robimy swoje". Mówiłem, żebyśmy spróbowali pokazać, że można uczciwie awansować. Takie wypowiedzi trenera Dariusza W. i zawodników miały miejsce dwa, może trzy razy.

O RELACJACH KLICKIEGO Z DARIUSZEM W.

- Stosunki Krzysztofa Klickiego z Dariuszem W. były z jednej strony służbowe. Z drugiej jednak wiem, że mówili sobie per "ty". Raczej nie spotykali się zbyt często. Wiem o jednej partyjce tenisa ziemnego, gdy Dariusz W. przegrał do zera. Na pewno nie łączyła ich przyjaźń. Klicki ma taki styl bycia, że łatwo przechodzi z innymi osobami na "ty". Potrafi oddzielić sprawy zawodowe od osobistych.
- Nigdy nie kontaktowałem się z obserwatorami i sędziami na stadionie Korony Kielce.

- Pamiętam, że jak dowiedziałem się, iż ta osoba o nazwisku Andrzej B. pomagała Dariuszowi W. i zawodnikom w korumpowaniu sędziów, uświadomiłem sobie, że tego człowieka spotkałem kiedyś na stadionie Korony. Było to w sezonie 2003/2004. Dariusz W. przedstawił mi Andrzeja B. mówiąc, że to jego kolega. Spotkałem ich w korytarzu, jak szedłem na trybunę przed meczem. Nie zamieniłem z Andrzejem B. ani słowa. Zostałem mu tylko przedstawiony. Drugi raz spotkałem go na zjeździe Polskiego Związku Piłki Nożnej. Miało to miejsce po zakończeniu sezonu 2004/2005. Ja go wtedy podczas zjazdu tylko widziałem. Wtedy się z nim nie przywitałem.

- Z tego, co pamiętam, przed sezonem 2003/2004 podpisaliśmy umowę handlową z firmą Wita Ż., dotyczącą strojów. Był to znajomy Dariusza W. Skontaktowałem się z Witem Ż. na prośbę Klickiego. Spotkałem się z nim w Łodzi w jego fabryce, przed sezonem 2003/2004. Na to spotkanie pojechałem razem z wiceprezesem Maciągowskim. Kontrakt został podpisany na jeden sezon. Uważam, że stroje z tej firmy nie odbiegały od standardów. Z tego, co wiem, Klicki spotykał się z Witem Ż. przy okazji meczów reprezentacji. Nic nie wiem na temat tego, aby łączyła ich bliższa znajomość.
* * *
Były prezes Kolportera Korony Wiesław Tkaczuk, który jest świadkiem w tej sprawie, zeznania we wrocławskiej Prokuraturze Okręgowej składał 18 września 2008 roku. Rozpoczęły się one o godzinie 12.26, a skończyły o 15.25. Trwały dokładnie 179 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie