Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapalony żeglarz chce przepłynąć ostatnią dziką rzekę w Europie

Ewa BOŻEK
Łukasz Krajewski na jednym z jachtów podczas rejsu po Wiśle.
Łukasz Krajewski na jednym z jachtów podczas rejsu po Wiśle. Katarzyna Kachel, archiwum Żeglugi Wiślanej
Łukasz Krajewski, choć nie mieszka nad Wisłą, to wpadł na śmiały pomysł ujarzmienia tej ostatniej dzikiej rzeki w Europie.

Wisła fascynowała go od zawsze. Chciał, żeby nie tylko wytrawny żeglarz, ale także zwykły człowiek mógł zmierzyć się z tą rzeką, a przy okazji poznać niesamowite atrakcje turystyczne, które w naturalny sposób są wpisane w bieg rzeki.

WPISANY W TRASĘ

Zapalony żeglarz, który lubi tworzyć coś nowego i nietypowego, zaprasza żądnych wrażeń na prawdziwą przygodę po Wiśle.

Po kilkudziesięciu latach, za jego sprawą, żegluga na Wiśle zostaje przywrócona. Nasz region także wpisuje się w jego plany. Wszystkim, których zabiera na swoje jachty, pokazuje Połaniec, Baranów Sandomierski, Tarnobrzeg, Sandomierz, Zawichost, Annopol czy Piotrawin, a po drugiej stronie brzegu Solec. Łukasz ma szczególny dar odnajdywania w każdym miejscu niezwykłości i magii, którą dzieli się z podróżnikami z jachtów. Nawet przed tubylcami odkrywa zagadki tych miejsc!

PRZYSTANEK SANDOMIERZ

Wodna wyprawa wyrusza z Krakowa i kończy się w Gdańsku, u ujścia Wisły do Bałtyku. Przemierza blisko tysiąc kilometrów. Dzieli się na cztery etapy, a każdy, kto wcześniej zadeklaruje chęć wyprawy, może dołączyć na jednym z odcinków. Pierwszy tydzień jachty płyną z Krakowa do Sandomierza, potem są Warszawa, Toruń i Gdańsk. Oczywiście to nie jedyne przystanki na tej długiej trasie. W planie są także postoje z atrakcjami turystycznymi i magicznymi miejscami.

W ubiegłym roku wyprawa wyruszyła po raz pierwszy i szczęśliwie dotarła do celu. Tegoroczny sezon już się rozpoczął. Ale "cała naprzód", czyli regularne rejsy, rozpoczyna się w ostatni weekend maja.

Niepowtarzalność tych rejsów polega na tym, że łączą w sobie wiele tajemnic nie tylko na wodzie, ale także na lądzie. - Wzdłuż Wisły znajdują się jedne z najpiękniejszych miast i miasteczek Polski. Historia wielu z nich jest wyjątkowo ciekawa, a niewielu z nas ma o tym jakiekolwiek pojęcie. Robiąc postoje, opuszczając jachty i schodząc na suchy ląd, możemy zobaczyć wszystkie te miejsca, poznać ich nietypową historię. Można je także obejrzeć z zupełnie innej perspektywy, z pokładu jachtu - mówi Łukasz.

OMIJAJĄ NIEBEZPIECZEŃSTWA

Przekonuje, że aby wsiąść na pokład, wcale nie trzeba mieć uprawnień i być wytrawnym żeglarzem. - Jachtem może spokojnie płynąć rodzina z dziećmi. Mimo wielu niebezpieczeństw, jakie można spotkać na drodze, my czuwamy, aby je ominąć - usłyszeliśmy.

Szefem na wodzie jest szyper, który płynie w pierwszej łodzi. Z pozostałymi jachtami porozumiewa się za pomocą woki toki. - Wisła to dzika, nieregularna rzeka i przysparza wielu trudności nawigacyjnych. Ale właśnie to sprawia, że jest tak atrakcyjna. To do nas, organizatorów takich wypraw, należy czuwanie nad bezpieczeństwem wszystkich członków wyprawy - mówi Łukasz Krajewski.

Szyper stale kontaktuje się z nadzorcami szlaków wodnych, ocenia, gdzie znajdują się płycizny, które trzeba ominąć, jak poradzić sobie z wirami. Trzeba także uważać na duże kamienie, powalone i ukryte w rzece drzewa twarde jak głaz czy duże zatopione obiekty.

NIETYPOWY URLOP

Dla kogo jest taki rejs? - Dla każdego - zapewnia Łukasz. - Jachtem mogą płynąć całe rodziny, grupy przyjaciół, miłośnicy przyrody, wędkarze, osoby, które lubią spędzać urlop w nietypowy sposób. Wszyscy, którzy lubią przygodę - mówi.

Zmierzyć się z Wisłą mogą także osoby, które boją się wody. - Nasze łodzie są duże i stabilne, dają poczucie bezpieczeństwa. Mają ponad 8 metrów długości i prawie 3 metry szerokości. W każdej z nich może spać siedem osób. Taka wyprawa to doskonała szkoła wodniacka, która daje możliwość zdobycia nietypowych umiejętności, zmierzenia się z własnymi słabościami. To coś zupełnie innego niż pływanie po jeziorze - mówi żeglarz.

Gdyby atrakcji było mało, to na uczestników wyprawy czekają jeszcze inne wyzwania. Organizatorzy zapewniają jednak, że nie ma "jazdy obowiązkowej". - Oczywiście każdego dnia omawiamy z uczestnikami wyprawy, jaki jest plan na kolejny dzień, gdzie będą postoje i co można tam zobaczyć. Ale to od każdego z nich zależy, czy w tym czasie zostanie na łodzi czy wybierze się na wycieczkę - mówi Krajewski.

MAGIA I TAJEMNICE

Trudno się jednak oprzeć tajemnicom, które czekają na postojach. Kto nie chciałby zobaczyć w Sandomierzu śnieżnobiałych rękawiczek królowej Jadwigi czy w Zawichoście jednego z najstarszych wodowskazów na Wiśle. Czy można się oprzeć legendarnemu miejscu - Piotrawinowi, które istnieje naprawdę? Legenda głosi, że biskup krakowski Stanisław kupił tę wieś od bezdzietnego właściciela. Kiedy ten zmarł, rodzina upomniała się o majątek. Biskup nie był w stanie udowodnić kupna wsi. Tymczasem z grobu powstał były właściciel i poświadczył prawdomówność Stanisława.

- Rzeczywiście zatrzymujemy się w miejscach magicznych. W harmonogram wpisane są oczywiście wszystkim znane atrakcyjne miejsca, ale staramy się je pokazać od zupełnie innej strony. Zatrzymujemy się także w miejscach zupełnie nieznanych. Wystarczy wspomnieć o miejscowości Gołąb, gdzie można zobaczyć muzeum nietypowych rowerów, czy Zalipie, które wita nas pięknie malowanymi chatami - mówi.

Na miłośników przyrody czeka piękna, dzika przyroda.

DBAJĄ O KAŻDY SZCZEGÓŁ

Organizatorzy rejsów nie zapominają nawet o takich szczegółach, jak lornetki na pokładzie. - Są między innymi po to, żeby dokładniej obserwować dzikie ptactwo w pobliżu rzeki - usłyszeliśmy.

Czy to już koniec pomysłów? Okazuje się, że jest jeszcze duży szczegół. - Na każdej łodzi znajdują się rowery. Członkowie załogi, na postoju, zamiast iść pieszo, mogą popedałować w kierunku kolejnych osobliwości - dodaje już na koniec Łukasz Krajewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie