Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom pod znakiem kotów. Z wizyta u Konstantego Miodowicza i jego żony Małgorzaty

Lidia CICHOCKA [email protected]
W gabinecie pana domu.
W gabinecie pana domu. Łukasz Zarzycki
Kilka lat temu Konstanty Miodowicz mieszkanie w bloku w Busku zamienił na niewielki dom. - Moje wymagania były jasno sprecyzowane - mówi Małgorzata Miodowicz, żona. - Szukałam parterowego, niewielkiego domu jak najbliżej ludzi. Oczywiście w rodzinnym Busku Zdroju. O wyprowadzce nie mogło być mowy.

Taki dom znaleźli, jest stary - pochodzi z 1926 roku, i pełen niespodzianek. - Remont u nas trwa ciągle, jest permanentny - mówi pani Małgorzata. - Nie potrafię nawet o tym spokojnie mówić. Niestety, taki jest urok starych budynków, wszystko w nich się psuje i wymaga naprawiania.

- Nasz dom, chociaż wygląda bardzo niepozornie, jest dosyć przestronny, ja wiedziałem, że muszę w nim zmieścić wiele książek - mówi poseł. Bo zbieranie ksiąg to jego nieskrywana pasja. Książki o tematyce historycznej, politycznej, ekonomicznej, regionalia są wszędzie. Bardzo szybko okazało się, że nie da się zamknąć ich w bibliotece, bo ta jest za mała.

- Aż mi głupio, bo przecież bardzo lubię książki i dużo czytam, ale przyznaję, że nie myślę serdecznie o kolejnych egzemplarzach, dla których nie ma miejsca na półkach, a które mąż postanowił kupić - mówi pani Małgosia. Część książek jest spakowana w kufry.

Ten przestronny dom dzieli się na część otwartą dla wszystkich i bardziej osobistą, do której zalicza się biblioteka właśnie. - Ten układ wymusili poprzedni właściciele - śmieją się gospodarze.

- Kiedyś dobudowali do małego domku samodzielne mieszkanie dla syna, my obie części połączyliśmy, tyle że do tej drugiej części przechodzi się przez spiżarkę, więc nie wszyscy tam zaglądają.

Zresztą i tak najwięcej osób zatrzymuje się w kuchni, gdzie solidny duży stół zaprasza do tego, by usiąść przy nim i porozmawiać.

- Rzeczywiście, sercem domu jest kuchnia - mówi pani Małgorzata. - Z drewnianymi meblami, które kupiliśmy na początku małżeństwa. Ciągle to one najbardziej mi się podobają.

Każdy gość, odwiedzający Miodowiczów, zauważy, że w domu jest mnóstwo kotów. Oprócz trzech żywych kocic kocie wizerunki znajdują się wszędzie: na kubkach, obrazach, fotografiach. - Znajomi dobrze wiedzą o naszej słabości i co trochę dostajemy jakiegoś nowego kota - przyznaje pani Małgorzata. Ostatniego, w niedzielę, kupił zresztą mąż: to koci tryptyk przedstawiający czarnego kota na zielonym tle.

Zdaniem obojga gospodarzy, kot jest wart portretowania, a przebywanie z żywym kotem daje mnóstwo radości. - To wspaniały terapeuta - dodaje żona. - Błyskawicznie rozładowuje stresy.

Dlatego w miejsce kotki, która odeszła rok temu, natychmiast pojawiły się dwie inne przygarnięte z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. W domu mieszka też suczka Rudzia, z którą poseł bardzo chętnie wychodzi na spacery. Pies wie, że chociaż wokół mnóstwo kotów, ma w sercu pana swoje miejsce.

- Oboje jesteśmy domownikami - mówi pani Małgorzata. Prawie każdy urlop spędzamy w domu, częściowo, bo chcemy, czujemy się w nim bardzo dobrze, a Busko jest tak piękne i zielone, że można tu odpocząć, a częściowo z potrzeby. Nasz dom ciągle czegoś od nas wymaga i jeśli mąż chce przy nim coś zrobić, a to on zajmuje się remontami, to musi poświęcić na to urlop.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dom pod znakiem kotów. Z wizyta u Konstantego Miodowicza i jego żony Małgorzaty - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie