Dorota Kornek, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 1 w Stalowej Woli, przyznaje, że zmiana decyzji resortu w tej sprawie niewiele już da.
- Mamy prawie połowę września, a to oznacza, że większość rodziców kupiła już swoim dzieciom podręczniki. Ale skorzystają na tym chociaż ci, którzy jeszcze nie kupili wszystkich książek - mówi dyrektorka.
NA LIŚCIE TYLKO NOWE
Nauczyciele przyznają, że do 15 czerwca musieli opracować listę obowiązujących w tym roku szkolnym podręczników.
- Zgodnie z decyzją resortu znalazły się tam wyłącznie te nowe, mimo że te, z których dotychczas korzystaliśmy różnią się od tych nowych zaledwie okładką, czy kilkoma stronicami. Na przykład na moim przedmiocie książka różni się jedynie pięcioma stronami - mówi nauczycielka matematyki.
Dowiedzieliśmy się jednak, że na szczęście nauczyciele nie podchodzili do wymogu MEN bardzo restrykcyjnie.
- Próbowaliśmy jakoś wybrnąć z sytuacji. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja materialna wielu rodzin jest trudna. To by nawet z ludzkiego punktu widzenia nie było właściwe, żeby na przykład kazać rodzicom kupić nowe podręczniki dziecku do pierwszej klasy gimnazjum, kiedy ich starsze dziecko w ubiegłym roku też było w pierwszej klasie, a w domu czekają na nich prawie identyczne jak te nowe podręczniki. No i jak się okazuje, dobrze się stało - mówi jedna z nauczycielek.
Pedagodzy nie ukrywają, że żeby ulżyć domowym budżetom sugerowali nawet rodzicom, że są gotowi kserować dzieciom różniące się strony.
OBURZENI RODZICE
- Czy resort w ogóle wie, że rozpoczął się rok szkolny? - nie ukrywa poirytowania mama 13-letniej Igi.
Wymienia, ile wydała na nowe podręczniki dla córki.
- To były na razie dwie wizyty w księgarni, ale to nie koniec. Za pierwszym razem wydałam 150 złotych, potem kolejne 80, a czeka mnie jeszcze kupno kilku podręczników - wymienia.
Kiedy usłyszała, że MEN zmieniło zdanie i nie trzeba kupować nowych książek, nie ukrywa oburzenia.
- Teraz, kiedy większość z nas kupiła już dzieciom podręczniki!? To świadczy tylko o totalnym bałaganie w tym ministerstwie. A miałam możliwość kupić komplet używanych podręczników, które byłyby o wiele tańsze. To jest coś niewyobrażalnego. To przerażające. To świadczy o braku jakiegokolwiek zrozumienia dla nas. Czy oni tam mają świadomość, ile zarabia normalny człowiek. Ja mam dwójkę dzieci i nie wystarczyło mojej wypłaty na wyprawkę dla nich. Przecież gdyby decyzja resortu była przemyślana to zaoszczędzilibyśmy minimum 200 złotych. To wielka paranoja - mówi na koniec nie bez rozczarowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?