Skuty kajdankami, ze zwieszoną głową, w dżinsowych spodniach i w czarnej kurtce. Tak w lutym Zbigniew J., w asyście policjantów, wchodził do prokuratury. Wówczas, na prośbę ukraińskich śledczych, miał być przesłuchany w charakterze świadka. Szybko okazało się, że to on jest sprawcą makabrycznego mordu we Lwowie. Dalszym prowadzeniem sprawy zajęli się polscy prokuratorzy.
WSZĘDZIE KREW
- Prawdopodobnym podłożem zbrodni była zazdrość o żonę - mówi prokurator Marta Pętkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. - Podejrzany przyznał się do winy. Podkreślił, że nie planował zabójstwa, a raczej działał pod wpływem impulsu.
Zbigniew J. przyjechał do Lwowa i tu dokonał mordu. Zmasakrowane zwłoki ukraińskiej pary - Wiktorii J. i Mikołaja M. - znaleziono we lwowskim mieszkaniu matki kobiety. Widok był przerażający. Krew na ścianach i podłodze, okaleczone ciała.
- Ofiary zginęły od licznych uderzeń siekierą w głowę - dodaje prokurator. - Tuż po dokonaniu czynu Zbigniew J. wrócił do swojego domu w powiecie mieleckim.
STANIE PRZED SĄDEM
W tym tygodniu, po kilku miesiącach śledztwa, prokuratura zamierza skierować do sądu akt oskarżenia. 51-latek odpowie za podwójne zabójstwo. Grozi mu nawet dożywotnie więzienie. Na razie przebywa w tymczasowym areszcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?