Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalnie zamordował koleżankę z pracy. Zbrodnię planował tydzień

Dorota Wilk
Mirosław L. będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach odsiadki.
Mirosław L. będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach odsiadki. fot. Dariusz Danek
Mirosław L. znał się z Małgorzatą. Pracowali kiedyś w jednym z rzeszowskich supermarketów. Ona była kasjerką, on ochroniarzem.

- Od tygodnia zacząłem myśleć o zabójstwie Małgosi - to słowa Mirosława L. skazanego za morderstwo. Przytoczył je dzisiaj sąd apelacyjny, który utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla mężczyzny.

- 25 lat pozbawienia wolności, to najniższa kara, jaka mogła być orzeczona za tego rodzaju czyn - mówił sędzia Stanisław Urban z Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.

Obrońca 30-letniego Mirosława L. chciał jej złagodzenia albo zwrócenia sprawy do sądu okręgowego i przeprowadzenia kolejnego procesu. Ale sąd apelacyjny nie znalazł ku temu podstaw. Nie miał wątpliwości, że mężczyzna zaplanował morderstwo 33 - letniej Małgorzaty L. z Bratkowic.

- Zadawał jej ciosy wyłącznie w głowę - wyjaśniał sędzia.

Na ogłoszeniu wyroku nie było matki Małgorzaty. Reprezentował ją adwokat Łukasz Jóźwiak.

- Kara, którą wymierzył sąd, nie zadośćuczyni matce bólu i żalu po stracie córki - powiedział po wyjściu z sądowej sali.

Znał swoją ofiarę

Mirosław L. znał się z Małgorzatą. Pracowali kiedyś w jednym z rzeszowskich supermarketów. Ona była kasjerką, on ochroniarzem. W grudniu 2008 roku pożyczonym od ojca samochodem skazany zaproponował, że podwiezie ją do domu. W aucie rozpylił gaz. Wprawdzie Małgorzacie udało się wysiąść, ale zabójca ją dopadł i zadał kilka ciosów metalowym młotkiem. Gdy zorientował się, że jeszcze oddycha, dobił szpadlem i zakopał ciało.

Potem poszedł na komisariat. Powiedział policjantom, że Małgorzatę ktoś śledził. W końcu przyznał się do morderstwa.

Dlaczego to zrobił?

Podczas śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Rzeszowie utrzymywał, że Małgorzata chciała wyjawić jego żonie łączący ich romans.

- Pomawiał ją o zachowania, które nie miały miejsca. Niestety zamordowana nie może im zaprzeczyć - ubolewa adwokat Jóźwiak.

Sąd uznał, że Mirosław L. wymyślił wersję z romansem, by ukryć prawdziwy motyw.

- Była nim chęć zysku - mówił sędzia Stanisław Urban. Mirosław L. chciał przywłaszczyć sobie laptop, który pożyczyła mu Małgorzata. - Zażądała zwrotu laptopa, ale ja nie zamierzałem, bo potrzebowałem pieniędzy. Liczyłem się z tym, że mogę jej zrobić krzywdę - przyznał się w końcu w swoich wyjaśnieniach.

Planował też ukraść jej z konta kilka tysięcy złotych, które odłożyła na wyjazd do Ziemi Świętej. Zabrał jej kartę bankomatową, ale nie mógł odnaleźć kodu do konta i nie wybrał pieniędzy.

- Najbardziej sprawiedliwym wyrokiem za tak bestialskie zabójstwo byłaby kara dożywotniego pozbawienia wolności - uważa mecenas Jóźwiak.
Źródło: Brutalnie zamordował koleżankę z pracy. Makabryczną zbrodnię planował przez tydzień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie