Święta wielkanocne nie były spokojne dla niżańskich strażaków. Podpalenia traw zdarzają się teraz bardzo często, ale w piątek była ich prawdziwa kumulacja. - O godzinie 17 dostaliśmy pierwsze zgłoszenie o pożarze nad Sanem - mówi Jacek Janiec, dyżurny z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nisku. - W akcji wzięło udział sześć jednostek, w tym ochotnicy z Zarzecza, Nowosielca i Przędzela.
Gdy tylko strażakom udało się ugasić jeden pożar, po chwili musieli jechać do następnego. - Ktoś musi to podpalać - komentował jeden ze strażaków biorących udział w akcji. - Gasimy już od trzech godzin i końca nie widać. O, teraz ogień pojawił się przy lesie. Ktoś się z nami bawi w ciuciubabkę. Tylko nie wie, że głupia zabawa może zakończyć się tragedią.
W sumie w piątek spaliło się ponad 20 hektarów łąk nad Sanem. Strażacy musieli kilkukrotnie napełniać zbiorniki z wodą w swoich autach. Kolejne podpalenia były też w sobotę.
Wypalaniem traw oburzeni są też mieszkańcy Niska. - To bezmyślność i głupota - komentowali. - Tu są przepiękne widoki, a teraz ani ptaków, ani innych zwierząt. Część z nich musiała zginąć w płomieniach, bo nie były w stanie uciec przed ogniem. Nie sądzę, że zrobiły to dzieci. To perfidne i przemyślane działanie dorosłych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?