Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciasne cele w zakładach karnych w Nisku

Marcin Radzimowski
Osadzeni w Oddziale Zewnętrznym w Chmielowie niemal cały dzień spędzają poza celami, wielu z nich także poza zakładem.
Osadzeni w Oddziale Zewnętrznym w Chmielowie niemal cały dzień spędzają poza celami, wielu z nich także poza zakładem. M. Radzimowski
Budować nowe zakłady, czy pozwalniać drobnych przestępców? Na złą sytuację w kraju są dwie recepty, niestety obie niepopularne politycznie.

- Problem ciasnych cel w naszych zakładach w Nisku i Chmielowie właściwie nie jest problemem - przekonuje sędzia Grzegorz Zarzycki, przewodniczący Wydziału Penitencjarnego Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. Dodaje, że na ogólną złą sytuację w kraju ma dwie recepty, niestety obie niepopularne politycznie.

Poniedziałkowy werdykt Trybunału Konstytucyjnego, który rozpatrując skargę jednego z więźniów uznał za niekonstytucyjne przetrzymywanie skazanych w zbyt ciasnych celach, wywołał dyskusje. Co zrobić, żeby nie łamać prawa?
Przeludnienie w więzieniach, to problem od lat. Zgodnie z prawem na jednego więźnia musi przypadać w celi nie mniej niż trzy metry kwadratowe powierzchni. Jedynie na czas określony i w szczególnych przypadkach (remont zakładu itp.), ta powierzchnia może być mniejsza. W praktyce jednak ten czas przejściowy trwa kilka, kilkanaście lat.

- Już dawno na różnych szkoleniach prawniczych zgłaszałem niespójność przepisów, które zmieniły wyjątek w regułę. Problem ciasnych cel w naszych zakładach w Nisku i Chmielowie właściwie nie jest problemem, a z pewnością nie jest uciążliwy dla osadzonych - przekonuje sędzia Grzegorz Zarzycki.

Przeludnienie w tych dwóch placówkach systematycznie spada. Poza tym trudno porównywać sytuację w zakładzie zamkniętym, gdzie osadzony większą część doby spędza w celi, do sytuacji w zakładzie otwartym i półotwartym, jak choćby w Chmielowie.

- W Chmielowie w ciągu dnia cele są otwarte, a więźniowie mogą przebywać w świetlicy, wychodzą na spacerniak, a znaczna większość jest w pracy, poza zakładem - dodaje sędzia Zarzycki. - Trudno tutaj mówić o nieludzkim traktowaniu. Nie było nigdy ze strony osadzonych żadnych skarg.

Ogólnie jednak sytuacja w więziennictwie nie jest najlepsza, a przepełnienie duże. Co zrobić, żeby ją zmienić? Budować kolejne zakłady karne? Według naszego rozmówcy, to nie jest dobre rozwiązanie ze względu na ogromne koszty. Podobnie kosztowne jest wprowadzenie na przykład aresztów domowych - na przykład osadzony miałby elektroniczną opaskę, która w razie opuszczenia domu zaalarmuje policję.

- Są dwa rozwiązania i oba niestety niepopularne politycznie, dlatego raczej nikt nie odważy się ich wprowadzić - twierdzi sędzia Grzegorz Zarzycki. - Pierwsza to amnestia, czyli zwolnienie z zakładów skazanych za drobne przewinienia. Ostatnia amnestia była dwadzieścia lat temu. Druga recepta to nowelizacja przepisów, aby na przykład jazdę rowerem po pijanemu traktowały jako wykroczenie, a nie przestępstwo (tak było kiedyś). W ten sposób całe rzesze "rowerzystów" nie siedziałyby w zakładach karnych. Dość wspomnieć, że miesięcznie podatnik płaci na utrzymanie takiego przestępcy ponad 1800 złotych, tyle samo kosztuje nas opłacenie pobytu za kratkami mordercy, czy gwałciciela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie