Konkurs na dyrektora niżańskiego "elektryka". Opozycja dopatruje się nieprawidłowości

Od nowego roku szkolnego niżański "elektryk" najprawdopodobniej będzie miał nowego dyrektora. Kandydatem na dyrektorski fotel jest doktor Marcin Pilarski. Opozycja twierdzi, że podczas konkursu na to stanowisko doszło do nieprawidłowości.

Komisja konkursowa wskazała nowego kandydata kilka dni temu. Oprócz Marcina Pilarskiego, do konkursu przystąpiła też Grażyna Habigier-Pipska, która obecnie pełni funkcję dyrektora RCEZ w Nisku.

TAJEMNICZY KANDYDAT

Komisja zdecydowała, że kandydatem na to stanowisko będzie Marcin Pilarski. O tej kandydaturze na razie wiadomo niewiele. Marcin Pilarski jest mieszkańcem Niska, ma stopień naukowy doktora. W przeszłości był między innymi pracownikiem naukowym Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu. W wyborach samorządowych w 2010 roku bez powodzenia startował do rady miejskiej z listy komitetu Niżańskiego Bloku Wyborczego.

Na ostatniej sesji rady powiatu niżańskiego opozycja domagała się przedstawienia protokołu z posiedzenia komisji konkursowej. Zdaniem byłego starosty Władysława Praconia podczas konkursu na stanowisko dyrektora doszło do nieprawidłowości, bo jeden z kandydatów miał nie dostarczyć aktualnego zaświadczenia o niekaralności. Według Praconia na konkursowym protokole brakuje też podpisów kilku członków komisji. Rada nie przyjęła jednak wniosku o przedstawienie protokołu.

POWTÓRKA Z ROZRYWKI

- Dla mnie to jest żenujące - mówi radny Andrzej Tofilski. - Każdy z radnych powinien wiedzieć co mówił kandydat, który teoretycznie wygrał.

- Konkurs odbył się zgodnie z przepisami prawa - twierdzi starosta niżański Gabriel Waliłko. - Jeżeli ktokolwiek z członków komisji biorących udział w postępowaniu konkursowym ma uwagi co do przebiegu i poprawności przeprowadzonego konkursu to może kierować sprawę na drogę sądową.

Czy czeka nas zatem powtórka sprzed kilku lat, kiedy to sprawa wyboru nowego dyrektora RCEZ w Nisku trafiła na salę sądową? W 2007 roku od konkursu na dyrektora niżańskiego "elektryka" rozpoczął się trwający wiele miesięcy spór pomiędzy ówczesnym starostą i kandydatem na to stanowisko. Jerzy Jakubów i Władysław Pracoń wielokrotnie spotykali się przed obliczem Temidy, sprawa otarła się nawet o Sąd Najwyższy.