Julia utonęła w rzece Rudnej. Dziewczynka miała pięć lat. Strażacy odnaleźli ją w rzece 500 metrów od jej domu. Pomimo reanimacji nie udało się jej uratować. - Pierwszy raz w życiu widziałem jak lekarzowi płyną łzy- mówił jeden ze strażaków, który reanimował dziewczynkę.
Poniedziałek, zbliżała się godzina 18, kiedy na jednym z rudnickich mostów grupa osób zauważyła, że w rzeką płynie jakieś ubranie.
LEKARZOWI PŁYNĘŁY ŁZY
- Przyjechał do nas chłopak i powiedział nam, że chyba w rzece płynie jakieś ciało- mówi Mariusz Ślusarczyk, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Rudniku nad Sanem.
- Ciężko było w to uwierzyć. Szybko pojechałem na miejsce. Okazało się, że jest to prawdą. Ogłosiliśmy alarm, wezwaliśmy zawodowych strażaków, lekarza oraz policję. Na miejsce pojechaliśmy z łodzią. Wydobyliśmy ciało dziewczynki na brzeg. Była już zimna. Podjęliśmy próbę reanimacji, ale było już za późno. To był straszny widok. Pierwszy raz w życiu widziałem jak lekarzowi płyną łzy.
CHWILA NIEUWAGI
Pięcioletnia dziewczynka kilkadziesiąt minut wcześniej bawiła się na swoim podwórzu, które bezpośrednio graniczy z brzegiem rzeki. Jej mama właśnie rozpoczęła poszukiwania swojej córeczki, kiedy okazało się, że 500 metrów od jej domu znaleziono ciało jej dziecka.
-Tragicznie zmarłą dziewczynką jest pięcioletnia Julia z Rudnika nad Sanem- mówi Anna Kowalik Środek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nisku. - Trudno w tej chwili mówić o okolicznościach. Nie mogliśmy przesłuchać matki, była w szoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?